22 października 2011
Kiedyś
przed bramą zawsze były pierniczki z lukrem
i wiatraczki w pstrokatych barwach. wszystkie
napotkane ciotki też wyglądały jak lukrowane,
a gwar dookoła brzmiał niczym niezgrana orkiestra.
 
chłopięcym głosom nawołującym do kupna
czarno-białych karteczek z życzeniami spokoju
wtórowały wesołe trąbienia, wystrzały
kapiszonów i dudnienie dzwonów.
 
czerwone, zziębnięte ręce sprzedających 
pchały się przed oczy śmiesznych pań
ubranych w dostojne płaszcze z sierści
różnorakiej i  fikuśne kapelusze. 
 
czasem kwiaty miały zwisające brody 
a na kamiennych tablicach zalegał śnieg.
warto było go odgarnąć, aby zapalić migoczące
światełka, na które czekają tylko dzieci.
/ z cyklu: w oczach dzieci /
Poezja
Proza
Fotografia
Grafika
Wideo wiersz
Pocztówka
Dziennik
Książki
Handmade