6 czerwca 2011
Niehampelmannowa rymowanka o czereśniowej panience :)
Posłuchajcie historii prawdziwej,
słuchajcie opowieści
o pannie, co żyła sobie
na gałęzi czereśni.
Łagodna była i dobra,
uroda - istny cud!
Nie miała jednak rycerza
(czereśni zaś miała w bród).
Tęskniła za nim wieczorem
i wyglądała go rano,
lecz chyba wszyscy rycerze
pod Górę ruszyli Szklaną?..
Chciała przywołać go wierszem
(troszkę dla niepoznaki),
cóż, kiedy miast gołębi,
pocztowe miała szpaki.
A szpaki - jak to szpaki...
Pożytek z nich całkiem marny,
nie chciały nosić wierszy
czereśnie tylko żarły.
Potargała więc panna
wiersze na drobne cząsteczki,
aby zaniosły je w świat
pracowite mróweczki.
I nadszedł ów dzień szczęśliwy
(bo w każdej nadchodzi on pieśni)
i stanął blaszany młodzian
u panninej czereśni.
Serce gorące już frunie!
Za sercem ciało bieży!
Aż zbiegła ku niemu cała
z czereśni, niby z wieży!
I puka czule puk! puk!
w lśniącej zbroi przyłbicę
i pyta z pięknym rumieńcem:
- Przybyłeś tu po dziewicę?..
Na to jej blaszak odpowie:
- Nie pragnę ci ja dziewicy,
jeno krajami wędruję
szukając śliwowicy.
- Ach, nie ten wiersz to przecie!
Zmyliłeś, panie, pieśni!
Nie mam ja śliwowicy,
mam za to mnóstwo czereśni..
I już mu czereśnie oddaje
dłońmi delikatnemi
i nie wie rycerz już wcale
czy w niebie jest, czy na ziemi.
Ech! został rycerz na drzewie,
panną wciąż się zachwyca!
z miłą czereśnie zbierają,
ni w głowie mu śliwowica!
Na morał nareszcie pora:
czyś ty królewna, czy chwat,
gdy pragniesz prawdziwej miłości,
pisz wiersze i ślij je w świat!