22 lipca 2011
Zazdrość i poezja - Andrzej Ballo
Tytułowa zazdrość jest moja. Poezja już niestety nie.
Czego zazdroszczę poetom najbardziej? Chyba umiejętności zawarcia w niewielu słowach tak wielu treści, często bardzo głębokich, filozoficznych, intymnych, nawet tragicznych.
Od lat kocham twórczość Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Moje uwielbienie zaczęło się od tego utworu z tomiku „Pocałunki”:
"Widzę Cię w futro wtuloną,
wahającą się nad małą kałużą,
z chińskim pieskiem pod pachą, z parasolem i z różą …
I jakżesz Ty zrobisz krok w nieskończoność?"
Przez jakiś czas sądziłam, że era takich romantycznych, przepełnionych subtelnym erotyzmem miniaturek już przeminęła. Zmieniłam zdanie, gdy natknęłam się na ten wiersz:
"dla jednego wiersza
wstanę o każdej porze
dla jednej miłości
gotów jestem nie zasnąć"
Andrzej Ballo. Przeczytałam jego „Anonse i przepowiednie”. Pisze nie tylko o miłości i różnych jej odcieniach. W jego wierszach jest wszystko, i nauka i McDonald’s, wiosna, las, prawda, kłamstwo, mądrość i głupota, filozofia, dosłownie wszystko. Ironiczny, nawet miejscami kpiarski ton, dodają tylko swoistego smaku. Odniosłam jednak wrażenie, że poeta stara się pod nim ukryć swoją wrażliwość.
Ja czuję się pewniej na niwie prozy. Lubię pisać, lubię też dyskutować. Ale potrzebuję do tego wielu słów.
Czy te, po które sięgają poeci są bardziej wymowne i pojemne? Na pewno nie, ale tacy romantycy, jak Andrzej Ballo, nawet w kilku potrafią z maestrią przekazać uczucia i emocje.
Ja mogę tylko podziwiać...
Alicja Minicka
http://alicjaminicka.blog.onet.pl/