Poezja

cieslik lucyna


dodane wcześniej pozostałe wiersze dodane później

18 lutego 2013

Praca nasza powszednia

Jadę sobie do roboty
która utrzymanie daje
w zwykłe dni oraz soboty
czy to grudnie czy też maje
Wiosną rosną bzy w ogrodzie
trawka rośnie ptaszek kwili
ja nie myśląc o pogodzie
gnam do pracy w każdej chwili
Latem słońce w twarz przypieka
nie raz zagrzmi i popada
lecz robota nie poczeka
kto nie pójdzie temu biada
A jesienią w babie dzionki
czy jest południe czy rano
jadę przecież do kieszonki
nie wpadnie nic tak samo
Zima śniegiem posypało
trzeba jechać autobusem
może by się i pospało
lecz zarabiać teraz muszę
.........................
Łatać mi trzeba dziurki
w domowym budżecie
składać do emerytury
którą państwo da w odwecie
Nic samo nie przychodzi
manna nie spadnie z nieba
czy to starsi czy młodzi
wszystkim nam pracować trzeba
Chodzi jeszcze tylko o to
aby większe mieć pobory
Każdy z większą ochotą
do pracy byłby skory
Ale marzenia to próżne
kryzysem się państwo zasłania
będziesz do starości późnej
Za każdym grosikiem ganiał
Ja tak sobie tylko marzę
o takim kapitalizmie
co często podwyższa gażę
raj by żyć w takiej ojczyźnie
Lecz twardo stąpam po ziemi
i myślę raczej realnie
na razie nic się nie zmieni
pisać jest tylko tak fajnie.

Autorka L.Mróz-Cieślik






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1