8 listopada 2012
8 listopada 2012, czwartek ( białe łóżka )
czasem trzeba zajrzeć tam gdzie kumulacja smutków, tragedi i cierpienia. Renowacja zabytków a i regeneracja ubytków. Los nie jest wybredny bierze co leci. Czas na rozmowy, czas na odcięcie się od gwaru codzienności. Zachłannie przebywam w towarzystwie bardzo leciwych o umyśle jasnym i naładowanym przeszłością, która nie zatrzymała się przed dniem dzisiejszym. Tam jest okazja. Porozmawiałam ze wspaniałą osobą 89 letnią cudownie. Zachłysnęłam się jej "normalnością". Miała dużo do wspominania, zbyt późno się do niej dosiadłam. Znowu coś mi umknęło. Porozmawiałam z zatroskaną starszą córką jescze starszej mamy. Powiedziała, że niczego się nie boi tylko żydów. Nie spytałam dlaczego, z marszu się wzburzyłam. Nie lubię ksenofobii, za karę powiedziałam jej, że jestem żydówką, chociaż jestem zatwardziałą chrześcijanką. Niech ma za swoje. Rzeczywiście zamurowało ją. Ludzie są tacy nieuważni i bez wyobraźni, gdy wypowiadają sądy generalizujące. Ranią bezmyślnie i grubych i chudych i małych i dużych. Sami przecież też jacyś są, tylko mówią nie patrząc w lustro. Nawet siebie uważnie nie słuchają. Pożyczyłam jednej pani komórkę, nie mogła zrozumieć, że nie jest moją dłużniczką, aż się popłakała. Czy nikt nie zrobił dla niej niczego bezinteresownie, a może to ona nie potrafiła się dzielić. Prosiła, żebym nie odchodziła. Musiałam być asertywna, przepisy mnie wsparły. Czy powinnam wrócić w innej roli? Czy sprostam daniu nadziei?