2 czerwca 2013
2 czerwca 2013, niedziela ( śmiech to zdrowie )
WP.pl remontuje swój serwis blogowy i trochę drżę, bo mam tam sześcioletnią pracę nie zawsze przekopiowaną do mojego komputera, różniaste teksty reagujące na zdarzenia chwili i zdjęcia, takie bardziej reportażowe niż artystyczne. Przeglądając wpisy nieopublikowane trafiłam na notkę o portalu Wiadomości24.pl. Tam też można zamieszczać to co aktualnie ma się do powiedzenia o otaczającej rzeczywistości i grać rolę samozwańczego dziennikarza. To ta notka poniżej.
Nie pamiętam już genezy mojego związania się z WP. Może to była kwestia ciekawszego prezentowania wiadomości na blogu, może to, że założyłam tam konto pocztowe i nie chciało mi się zmieniać adresu?
Fakt faktem mam z WP kontakt do tej pory i często wchodzę na jej stronę główną. Rzucam okiem na artykuły i balansuję między plotkami o poczynaniach gwiazd i gwiazdeczek a doniesieniami o zboczeniach, katastrofach i tragediach - jednym słowem pochlastać się z rozpaczy.
Trochę lepiej ma się Onet, gdzie z lokalnych witryn można dowiedzieć się czegoś o życiu mojego miasta, a ponieważ rzezi w nim jak na lekarstwo to i o kulturze i innych takich zjawiskach społeczno-naukowych z braku laku się pisze.
I tu już jestem bliska przejścia do śmiechu, ale jeszcze pare słów o innym portalu. Moją notkę sprowokował portal Wiadomości24.pl, który podesłał mi do zaakceptowanianowy regulamin. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale regulamin zaakceptowałam, ponieważ puste pole zgody blokowało mi wejście do artykułów. Czytam i co za zdziwienie kilka wywiadów z osobami, które nie mówią, że wszystko jest u nas be i że jesteśmy na 400 miejscu w nauce, sztuce, ... , żadnych wątpliwych rankingów ani tytułów sugerujących, że to właśnie nasz prezydent leży w szpitalu, albo się rozwodzi, albo co gorsza żeni z żądną jego pieniędzy i odskoczni do dalszej kariery młodą dużo obiecującą dziennikarką. Nagle z tamtego portalu wyłania się zupełnie inny kraj, który da się lubić, w którym coś się dzieje nie tylko w slamsach i buduarach.
Z wielu miłych rzeczy z mojego dzieciństwa i młodości najbardziej tęsknię do zabawy słowem. Czasem wyrafinowaną, a czasem opartą na wieloznaczeniowości słów, czyli taką na jaką mogą sobie pozwolić ludzie, którzy bardzo dobrze operują rodzinnym językiem i znają kilka dodatkowych. Dla przykładu z tych lekkich to: w zdrowym ciele zdrowe ciele, albo: ora et labora a będziesz jak zmora lub: dobrze ułożonego młodzieńca można znaleźć li tylko w trumnie.
Tempus fugit, więc kończę. Do widziska powiem niemodnie zamiast wykazać się znajomością angielskiego.