5 czerwca 2014
Zmierzch na ulicy Foscha
od Rudawy leniwie przybliża się mgła
otula delikatną kołdrą rozległe błonia
zmierzch opuszcza rolety z cekinami gwiazd
niedługo noc z pełnią księżyca
światełka rowerów krążą ruchami sinusoidy
miejskie strzygi z przekrwionymi oczami
wygrywają na szprychach szumy trzcin
skrzypią piastami pedałów
neony rozlewają poświatę nad stadionem
rosa na trawach nasycona pożyczonym blaskiem
zachodzące słońce - artysta plastyk
wycina w czerwieni czarne kontury drzew
z okien wylewają się strużki zapachów
suną z ogródków w orszaku dymu grilowane żeberka
zjawia się wiatr skropiony perfumami bzu
z rabatek porywa woń nieśmiałych konwalii
rolkarze jak ćmy kołują wśród jasnych latarni
samochody zamykają oczy reflektorów
poszarzałe zasypiają przy krawężnikach
zapach wypiekanego chleba przejmuje nocną zmianę