Proza

Emma B.


dodane wcześniej pozostała proza dodane później

5 grudnia 2015

Bez kocham

Całe życie marzyła o miłości, tej deklarowanej słowami. Świat zmienił szczęśliwe barwy na smutek odrzucenia, gdy usłyszała od ukochanej matki: bardzo was kocham moje dzieci, ale tata, wasz tata jest dla mnie najważniejszy. Chciała być kochana, chociażby na równi z nim, ale ta deklaracja nie zostawiła jej złudzeń. Zajęła miejsce w drugim rzędzie. Nawet nie miała komu się wypłakać. Zero babć, dziadkom takich rzeczy się nie mówiło. Ciotek też nie miała, może jedną, ale ta, tak była zajęta sobą, że nawet nie przyszło jej do głowy, by się zwierzać. Kiedyś próbowała porozmawiać z siostrą. Wywołała wielkie oburzenie i żałowała tego kroku przez długie lata. Mamusia była niekwestionowaną miłością wszystkich, niekwestonowaną ofiarą rozłąki z ojcem na czas wojny, niekwestinowaną prawdomównością. Ogólnie ideał chrześcijański, wzorzec z Sèvre pod Paryżem cnotliwego życia. A życie nie jest cnotliwe, ma swoje prawa.
Pierwszym papierosem pochwaliła się z taką dumą jakby wdrapała się na Rysy bez zadyszki. Nie spotkała się z oburzeniem. Po pierwszej prywatce, gdy okazało się, ze trochę przeholowała z alkoholem, dostała instrukcję jak pić, żeby nie stracić twarzy. Twój dziadek mógł wypić 20 kieliszków na przyjęciu i nic nie było po nim widać usłyszała od mamy. Wprawdzie nigdy nie dowiedziała się jaka była pojemność tych kieliszków, ale chciała być dzielna jak dziadek i zawsze przed imprezą zjadała kromkę z boczkiem. Nie mogła wypić zalecanej 50-tki, bo dom był abstynencki, a sama nie miała grosza przy duszy. Ale pamiętała, zachowaj się z godnością. I starała się jak mogła. Palenie, picie, o trzecim p już nikomu nie powiedziała, bo świątobliwość mamy paraliżowała jej radość. Pierwszy raz, pierwszy grzech, pierwsze obyczajowe przestępstwo.
Gdy również pierwszy raz usłyszała od chłopaka: kocham cię - zaśmiała się niedowierzająco. Nie była przyzwyczajona do tego. Zawsze było kocham cię ale... Ojciec też nie składał deklaracji kocham cię córeczko - przecież miał mamę. Drugi raz już nie usłyszała takiej deklaracji od przyszłego męża, poprostu jakoś tak przylgnęli do siebie bez słów. Urodziła trójkę dzieci. Wychowała trójkę dzieci. Zawsze mówiła im kocham was. Nie mówiła nigdy jesteście mniej ważne od taty. Wiedziała jak to boli, gdy się jest na drugim miejscu. Chciała, żeby wszyscy czuli jej miłość. Czy chciała zbyt dużo, gdy marzyło jej się, że któreś z nich podbiegnie do niej, przytuli się i powie mamo, jak ja cię kocham. W dużym pudełku przechowuje wszystkie socjalistyczne laurki. Na każdej zwyczajowe - Dla Kochanej Mamusi. Ogląda je od czasu do czasu i słyszy głosy swoich dzieci, ale to nie wystarcza, to teatr, projekcja niezdarzonego. Niby ma wnuki, ale scype nie zastąpi przytulenia. Pa, pa z ręką na iphonie, pa, pa odwrócony wzrok od gry komputerowej. Coraz rzadziej śni jej się spacer po parku ze starszym panem, który mówi - czekałem na panią tyle lat. Kocham panią. Wczoraj pomyślała, że musi pożegnać park i marzenia o miłości. Nie tyle straciła nadzieję, co wie, że miłość nie istnieje. To fabuła filmów, może romansów, może ktoś, gdzieś. Nigdy nie miała szczęścia do gry w totolotka.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1