9 czerwca 2012
Niagara
O jakże mierzi mnie
Kiedy cię zadowalam
Jakże nienawidzę szacunku
Który wciąż żywię
do Ciebie
Kiedy i Ty do mnie żywisz...
Każdego kłamstwa...
Ja wciąż żyję - krzyczę w usta wichru
Lecz objęcia życia jakie ja poznałem
Słodką są trucizną
Szepczą w moje uszy
Zakazane strofy
Nie chcesz nie chcesz ich usłyszeć
Nie chcę nie chcę mówić
Pomimo wszystko co boli kaleczy
Wsłuchaj się teraz w mój głos nabrzmiały uczuciem
Wsłuchaj się w niski tembr mojego głosu
Zapomnij o bólu przez tą krótką chwilę
Na skraju przepaści stoję
Na skraj wodospadu przybiegłem
aby z Tobą pomówić
Nie ma nie ma jutra
Teraz już mamy wszystko co zdołamy unieść
Nic wiecej ani serce ani umysł nie zmieści
Życie w martwych pustkach własnych klatek-tkanek
słów nie na uwięzi
Brakuje tak bardzo
Bardzo
Jakbym w całym życiu nie powiedział słowa
Jakbym się jeszcze nigdy nie narodził
Nie żyję jeszcze
To dlatego wciąż nie mogę umrzeć
Lecz to się nie liczy
Lecz to już nie ważne
Biegnę włosy rozwiane wodna piana łaskocze wyciągnięte palce i tak widzę widzę
tak tak
już dostrzegam
Rozpacz
rozpacz w skalnych kipi trzewiach
Krzyczy
Przenika szczeliny aby z głośnym jękiem
W dół spaść tam gdzie głębia i ciemność jeszcze większa
dzika i potężna
To kuźnia
Kiedy to zrozumiesz - powiem Tobie
Twórca
Stając się na Jego podobieństwo
Wolny od ja
W tym ginącym kwiecie
Odnajdując piekno