10 lipca 2013
szczera rozmowa w porannym autobusie
Oto wstałem o czwartej
Jak co dzień
Jak co dzień
Powitał mnie przyjaciel
dobrodziej
dobrodziej
I choć tak się starałem
zaspałem
zaspałem
Z poduszeczek mej lapy
pazury
pazury
Nie chciałem go zranić
i zabić
i zabić
Lecz czułem się silny
on słaby
on słaby
Teraz już nie ma przyjaciół
jak kiedyś
jak kiedyś
tak szybko odchodzą
do ziemi
do ziemi
Poezja
Proza
Fotografia
Grafika
Wideo wiersz
Pocztówka
Dziennik
Książki
Handmade