4 lutego 2013
4 lutego 2013, poniedziałek ( Pssst... )
Moja koleżanka przespała się z koleżanką swojej koleżanki. Właściwie to sypia z nią regularnie, bo stwierdziła, że mężczyźni jej nie pociągają Z trwogą słucha cytatów z "Biblii" i wywodów na temat jałowości homoseksualnych związków. Ma piękne, okrągłe piersi i martwi się, że zbrzydła jej pupa. Spogląda w lustro i szuka oznak choroby, o której mówią niektórzy politycy. Dotyka twarzy odbitej w lustrze, na zaparowanym szkle maluje serce, a w nim imię. Agnieszka.
- Czyż jest jakaś różnica, gdyby w tym romantycznym symbolu napisać imię; "Karol"? Albo; "Andrzej"? - pyta siebie samą i układa włosy. Mokre, bo musiała wziąć kąpiel. Płakała. Płakała, bo ojciec nie chce jej już znać. A przecież uczył jeździć ją na rowerku, zabierał z przedszkola i pokazywał, które grzyby może w lesie zbierać bez obaw i jak udusić je z cebulką i śmietaną Płakała, bo człowiek w telewizji brzydko o niej mówił. Nawet jej nie zna, nigdy jej nie widział, a ona się go boi. Boi się jego słów, wykrzywionej twarzy, podniesionego głosu i agresywnych gestów.
- Jest zero - jedynkowy - mówi do mnie. - Ten facet z telewizji jest zero - jedynkowy.
- Co to znaczy? - pytam.
- Świat dla niego jest czarno - biały. Prosty. Zwykły. Żal mi go, bo nie widzi innych kolorów.
Moja koleżanka chowa twarz, boi się starych znajomych ze szkoły i pyta o koszt biletu do Anglii. Dla dwóch osób, dla dwóch kobiet, które patrzą na siebie z miłością.
One mieszkają w jednym łóżku, pod jednym dachem, a mi to nie przeszkadza. Pssst... Na pamięć o mych dzielnych przodkach - wybaczcie, ale chyba nie jestem prawdziwym patriotom.