14 marca 2012
Rien ne va plus
Słońce rysuję
co dzień na lustrze,
złote pastele
łamię o uśmiech.
Lekkość dla ludzi;
spektakl głupoty,
a łzy płyną,
a łzy płyną każdej nocy.
Wszelkie wyścigi
mam już wygrane,
zdzieram z przeszłości
lepkie miraże.
Splendor zabarwia
chwile podziwem,
a łzy moje,
a łzy moje są prawdziwe.
Róże pod stopy,
triumf na pokaz.
Nikt mnie nie złamie,
nikt nie pokona.
Zewsząd pochlebstwa,
sztuczne uznanie,
a łzy ogniem,
a łzy ogniem trawią pamięć.
Miażdżę świat słowem
pełnym pogardy,
niech drżą ze strachu
błazny i karły.
Los chciał na szyi
pętlę zacisnąć,
a łzy dzisiaj,
a łzy dzisiaj rzekły wszystko.