5 marca 2012
5 marca 2012, poniedziałek ( chuj ci w... )
Nigdy nie wierz nikomu na słowo dopóki nie będziesz miał niezbitych dowodów. I chociaż koniec nie zawsze przypomina początek, to ja nie dam się złapać na jego słodkie słówka i obietnice bez pokrycia. Trafiła kosa na kamień, nareszcie. Ty masz swoją kolekcję, ja szczycę się swoją. A jak. Przecież mówiłam, że jestem facetoholiczką. Nie mylić z nimfomanką. Uwielbiam się pastwić nad płcią brzydką, widocznie takie już mam zboczenie. Nakręcają mnie spojrzenia pełne niedowierzania i uśmiech przyklejony brakiem sił na jakąkolwiek inną reakcję. Wybieram to, czego szukają inne, w końcu ja nie mam zamiaru dać się zaprowadzić pod ołtarz. To moja zabawa. Chociaż mam prawie dwadzieścia lat, nie mam stałego faceta. A na cholerę mi on? Jeszcze mam czas na monogamię, bo o bękartach nigdy nie będzie mowy. Kariera i niebotyczne szpilki. I romanse. I seksowni włoscy kochankowie. I czerwona szminka. I niezależność. I lęk przede mną. Ja się nie boję zaliczyć zgona alkoholowego, bo i tak wiem, że nikt nie będzie w stanie mnie wykorzystać. Jestem niedobra, jestem zła do szpiku kości, ale jeszcze nikogo nie zamordowałam, więc nie może być aż tak źle. Ciekawe, co będzie, jak już zaliczę ćwierćwiecze swojego zycia. Rozwalanie małżeństw? Spoko, kochanki w XXI wieku mają wszystko, przynajmniej nie żyją w zakłamaniu. Ja już wiem, na jakie życie stawiam, nie dam się wcisnąć w schemat życia z mężem. I mów co chcesz, ja wiem, gdzie jest twoje miejsce. U mych stóp, skarbie.