17 kwietnia 2012
karnacja
to była taka śliczna dziewczynka
w komunijnej sukience - aniołek
po zażyciu nocy
budzi łoskot wyrwany z łap śmieciarzy
marzysz
z głową pomiędzy kołem a szyną
pamiętasz tak dobrze wilgoć
dawno nie byłeś z dziewczyną
o gęstych włosach zapomnij
język porusza się
z trudem wczoraj gryzłeś żar
aż wszystkie studnie wyschły
w okolicy wisielców niemodne krawaty
wrzeszczą kolorem opadów
z czwartego piętra do Toszka lub Rybnika
szpitale są pełne obłędu
nie diagnozuje nikt
normalny stan skrzyżowanych piszczeli
kokarda z tyłu
każdemu
wydaje się że umie pisać
rośnie z uśmiechem do szkła
w promocji dwóch krytyków na łeb
jakże beznadziejnie zadufani
w sobie nie szukam niczego
leżę
chwilami bez oddechu
przygnieciona zużytym ciałem
słyszę świsty i jęki
obrzydliwe
mogę przeżyć
jeszcze jeden dzień
kropla po kropli wchodzisz w krew
bez wartości wszechświat mami wizją
rozkosznej starości
pracuj
żeby nie przeszkadzać
po śmierć sięgam
na klamce wywieszka