Juliusz Kalodont, 28 lutego 2014
"Światło zgasło" i już nie chce ręka Boga
dolać oliwy do lampy; zabrakło niosącego.
Nikt jednak nie przyobleka się w żałobne
szaty. Szept tylko podaje szeptem: "Światło
zgasło" i nie ma kto rozpalić lampy.
Jutro i tak będzie dniało, mówią Trony, ale
"Światło zgasło" zdmuchnięte miękko przez
pocałunek; zgaszone łzami Archanioła.
A rozpacz ogarnęła ziemię
bo nie ma już kto powrócić do Ojca.
A Ostatnia Lampa - najsamotniej - już nie świeci.
Brat zabija brata.
Juliusz Kalodont, 22 lipca 2013
wiem że to niesłuszne
ale czy nie mam prawa
posmucić się czasem tak
bez powodu
zupełnie po ludzku
popłakać nad niewiadomo
czym
pobyć sam ze sobą boleśnie
wyć i śpiewać obłąkańczo
z bólu po tej miłości co
się nie zdarzyła mi
no powiedz sama
ty także miewasz takie dni
ty także miewasz takie dni
wiem kochana
chciałbym pisać weselsze
wiersze
uwierz mi
Juliusz Kalodont, 24 maja 2013
Tłum formalistów pokrył stos liści,
Ich smutne marzenie nie prędko się ziści,
Mróz w Peterburku wciąż mocno trzyma,
A Mickiewicza znów w domu ni ma,
Odejdą więc z kwitkiem,
Schowają swe noże,
Wieszcza zabić nawet krytyka nie może!
O, Boże!
Juliusz Kalodont, 1 maja 2013
Załomotały klingotem pokrywki
Złote
Szklanym jazgotem stukotem
Brzękotem
Prasnęły odłamków olbrzymią
Chmurą brzuchy słoików które z
Polotem po schodach się toczą
Gwarną strugą
Podnóże ścieląc kałużami
Barwnych konfitur i klekotem
Szkło-metalicznym
Schodogrzmotem
Juliusz Kalodont, 31 lipca 2012
Wyrosła mi głowa jak wrzód
Płaska niczym prześcieradło
Co ostatnie promyki Słońca odbija
Twoja szyja zbyt blada i twoje ramiona co
Wiotką mnie witek oplotły osnową i
Szepcząc na ucha obie wielkie słowa
Pozwoliłaś mi tężeć w ciemnych mrok bagniskach
Ty hultajko ty lebiego ty maro ty mątwo
Ani mi ciebie zabić ani zbierać ze szczętem wszystkie twe prześnienia
Co wydarzyły się nam mnie i tobie
Ty marna istoto co bólu dostarczasz i sprawiasz bym tarczę opuścił
I przyłbicę ściągnął i zwoje tajemne rozrzucił i słowa na wiatr
Nawlekał jak korale krwawo-błyszczące dla ciebie wprost z echa
Co śpisz zbyt spokojnie na ciepłej pościeli
I zdaje się nie wiesz którą drogą bieży serce jak głuchy dzwon bez Serca w serc innych
Spokojne uderza i głuszy szum wiatru w polu
Choć sam
Chce być
Wiatrem
I
Szumem i
Drogą
Wyruszam dziś na kraj świata
Bez spokojności co patrzeć pozwala na daleki horyzont jak brat na brata
Teraz się ma głowa jak wstążka zaplata nad Słońca poszumem błyszczących promieni
I mieni i mieni się cień ten w oddali co sprawił że
Zwiędły zbyt szybko me róże
O panie w eterycznej zwiewnej ty koronie
O samo-przez-się, o wiaro w cuda
że jednak na przekór pomimo się uda
Nie dawaj mi wieńca daj mi dużo miejsca
I serce jak kamień
Na nim kwitnie kwiatek
Juliusz Kalodont, 11 lipca 2012
Ty ciemny męcie co władasz od czasu
do czasu tym piórem
I ty jasna istoto co się ze mną zgadzasz
gdy jestem już płaczu bliski
Oraz wy głosy których mnogość mnie przeraża
i stawia wobec odwiecznych pytań
Wy nieprzeliczone soprany barytony i alty
zgrzytem harmonii jeteście
Mą duszą
Juliusz Kalodont, 14 kwietnia 2012
spadam jak srebrna strzała w ciemną przestrzeń
przecinając błyskawicznie krawędź horyzontu zdarzeń
łuna wznosi się powoli nabrzmiewając światłem
stając się wiatrem zapominam o człowieku
stając się ruchem zapominam o wietrze
stając się myślą zapominam że jestem
gdy myśl staje się światłem przekracza przestrzeń
koniec spadania
Juliusz Kalodont, 18 marca 2012
Powietrze zgęstniało
Drży nad horyzontem
myśl o oddechu
-kolejnym-ciężkim-
Minuta Dwie minuty
Bezruch
Brzęczy komar nad
uchem – tylko
Ciężkie nogi nie
pozwalają wstać – ciążą
Lepiące ubranie
krępuje ideę spacerów
Tylko kawa paruje –
gorąca
Sen przychodzi w
Słońcu nie przynosząc ochłody
- Upał - Parzą guziki
rozpiętej koszuli
Juliusz Kalodont, 18 marca 2012
Co z tego, że
zasypiam gdy i tak Cię szukam
we śnie. Zazwyczaj
tam jesteś. Pijesz kawę.
Przy wyśnionym
stoliku na wyśnionym bulwarze.
Dym z papierosa co
jest mną. Ulatnia się, skręca
nieprzytomnie.
Rozkoszny bo wprost od twych warg.
Mogę ich dotknąć i
odpłynąć.
Patrzysz tak
zmęczonym wzrokiem, że się cukier
w kawie ścina. Na
twarzy igra cień uśmiechu. Wiem
dobrze, to nie
drwina.
Sięgam swą dłonią po
twe dłonie ulotne jak ranna
jaskółka. Tyś
delikatną i ranliwą niczym ćma
pod Księżycem.
Sennym. Pełnym. Górskim.
Tak trwa ta chwila
nieskończenie. Nic więcej tutaj
nikt nie znajdzie.
Tylko Ty, ja – urzeczony.
I błędny ognik gdzieś
na niebie.
Juliusz Kalodont, 18 marca 2012
A ty mi się przydarzaj jak wiosenny
deszcz
A ty mi szepcz na ucho co tylko sobie chcesz
- tylko nie mów mi, że zachodzi Słońce
- że piaski już nie gorące
- że jakoś takoś nie tak
- że gaśnie powoli świat, nasz świat.
Zobaczysz, jeszcze się nim zadziwisz
Nie raz, nie dwa i nie trzy.
Bo ja Ci nie pozwolę na długotrwałe Jesienie i mgły.
Ja mroki przegonię, Noce cudne przywołam,
Wschody słoneczne zachowam i gdy trzeba będzie nimi nakarmię Cię
wszędzie…
A ty… tylko mi się przydarzaj jak wiosenny, czysty deszcz,
A ty… tylko szepcz na ucho co tylko sobie chcesz, ale
-nie mów, że umarły nadzieje
-że nie ma już nas
-że zostały zgliszcza i utracony czas
bo to wszystko nieprawda, pic na wodę i kit.
Zobaczysz, ja Ci jeszcze pokażę co to znaczy marzyc i piać.
Po lasach radośnie się włóczyć,
w chabrach, malinach nurzać po głowę, po pas…
I już nie ma nas…
I już skrył nas słodki czas… w malinach cudnie, bałamutnie świt wita
nas.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.