2 kwietnia 2012
Stary Rynek forever
Wydawała się typem kobiety, która lubi otwarte dachy w
kabrioletach, a rowerem jeździ tylko w wysokich obcasach. W lekkim półobrocie zagadnęła mężczyznę, siedzącego przy sąsiednim stoliku. Zagadnęła, ponieważ mężczyzna przypomniał jej tatę.
– Jest pan samotny, czy tylko zamyślony?
Mężczyzna odpowiedział:
– Nie. Jestem skautem. Skaut nigdy nie jest samotny.
Zastanawiam się jak przemknąć przez Rynek niezauważony.
– To chyba nie będzie trudne. Dziś każdy obserwuje wyłącznie swojego iPada.
– Zatem pani jest wyjątkiem? Obserwowała mnie pani przez
dłuższą chwilę.
– Nie jestem wyjątkiem. Jestem wyjątkowa – powiedziała
kobieta i pomyślała o sprawdzonej zasadzie. Jeśli mężczyzna trzy razy pod rząd odpowie pytaniem na pytanie, to znaczy, że jest gejem.
– Jest w panu tajemnica.
– O, jest.
– Jak ją wydobędę?
Mężczyzna w wełnianym płaszczu, gęstym zarostem, kapeluszem i przeciwsłonecznymi okularami zasłaniał twarz, jak burką.
Uśmiechną się uśmiechem dorywczo doskonałym i powiedział:
– Może wystarczy wypić pół butelki wina.
– To nie dużo.
– Cenię jakość.
– Mówi pan o leżakowaniu… wina… – kobieta zaczęła grać
głosem i twarzą.
– Co za skrót… – mężczyzna zdecydował się, że sprawdzi rozdanie. Kobieta mówiła dalej:
– Wręcz odwrotnie, leżakowanie trwa epoki.
– Zaraz epoki…
– To jakie wino?
Kobieta wykonała cały obrót i od swojego stolika przesiadła się do stolika mężczyzny. Bez ceregieli, dłuższą chwilę przyglądała się twarzy mężczyzny. Cały mój tato, pomyślała i powiedziała:
– Chciałabym napić się wina o smaku wąsów Habsburga.
– Ostatni z nich jest błogosławiony – powiedział mężczyzna.
– Tym lepiej.
– Dla wina, czy dla wąsów?
Jednak odpowiada pytaniem na pytanie, pomyślała kobieta i uśmiechnęła się uśmiechem perfekcyjnie obok celu. Mimo to, chciała długo patrzeć na twarz mężczyzny, chciała być blisko, tak na dziesięć centymetrów. Kobieta powiedziała:
– Skłamał pan, nie jest pan skautem. Chrapaniem
wystraszyłby pan wszystkie zwierzęta w lesie, a prawdziwy skaut nigdy nie chrapie. Chrapie pan?
Mężczyzna nie odpowiedział. Kobieta przekrzywiała buty na wysokich obcasach i
przekrzywiała brodę podpartą na dłoni – było w tych ruchach mnóstwo harmonii. Kobieta powiedziała:
– Wiem, kim pan
jest. Mieszka pan w pięknym ogrodzie za murem i Pan Bóg tylko na chwilę
wypuścił pana, żeby pan sobie na Rynku posiedział a potem wrócił do starannie
wybranych przyjaciół.
Mężczyzna czekał na to spotkanie, bo chciał powiedzieć, to – co teraz powiedział:
– Zgadła pani. Ale nie do końca. Założyciel mojej religii
nie siedział w pięknych ogrodach. Uwielbiał siedzieć na rynku i wcale nie był wybredny w doborze towarzystwa.