12 grudnia 2012
12 grudnia 2012, środa ( prywatny raj )
uciekam ukradkiem
we własnym kawałku wersalki szukając szczęścia
ciemność między nami już nie wskrzesza
jest jak niemoc
kamienna niewątpliwie na chybił trafił
ulokowana po lewej stronie milczeń
śpisz na dotyk wciąż piękna a jakże odległa
ciałem anioła przywracając wspomnienia
dni kiedy jeszcze linia brzegowa była wspólną
znam takie miejsca na których nie nosi się pętli
a sukienki w kolorze starego wina
łopocą na wietrze jak skrzydła u podniebnych ptaków
tam widok z doliny równinami zbóż
zabiera w podróż do miejsc urodzenia
gdzie korzenie przypominają o tym co utracone
a przy ostatniej bramie do prawdy spotykamy siebie
gdzie miłość żyje dotykiem ubranym w białe szale
w czasie gdy dzieło stworzenia
składa nieskończone pocałunki
znam takie miejsca miedzy nocą a dniem
gdzie znajdujesz czas na postanowienia
zamieszkałem w nich na stałe teraz czekam
na twój oddech by spalić słońce we wnętrzu
wszystkimi za i przeciw pomiędzy wersami
pytając czy jestem jednym z nich
..........................................
*
uciekam ukradkiem
we własnym kawałku wersalki szukając szczęścia
ciemność między nami już nie wskrzesza
kamienna niemoc na chybił trafił
ulokowana po lewej stronie milczeń
śpisz na dotyk wciąż piękna a jakże odległa
znam takie miejsca gdzie nie nosisz pętli
a sukienki w kolorze starego wina łopocą na wietrze
znam takie chwile między nocą a dniem
gdy znajdujesz czas na postanowienia
zamieszkałem w nich na stałe teraz czekam
na twój oddech by spalić słońce we wnętrzu
wszystkimi za i przeciw pomiędzy wersami
pytając czy jestem jednym z nich
*wersja light (Magdala)