2 września 2012
Praca (Przystań Zbawionych)
biedny staruszek
tato czemu przyszedłeś zapłakany pod izbę wytrzeźwień
latem któregoś maja
po złego syna
ile lat ci zostało do śmierci?
chyba 13
13 lat Parkinsona
chciałem cieszyć się życiem
w kobietach jest mniej ciepła niż w jednym Twoim oddechu
teraz ja sam jestem Twoim oddechem
mam obrazy w głowie i w domu
dzieci przed wodospadem
to rozłożone uda kobiety, to plemniki
to tak jak z formami
bo ja przypadkiem widzę ptaki, twarz dziewczyny w tramwaju
a one są moim Ojcem
bo robakom niszczę przystanie
tylko dlatego że tak chce tradycja
ale one są i tak nicością, chwilowym przebłyskiem...
a moja praca to jedyny dowód
że żyję i jestem człowiekiem
nie szukam ciszy snów i ciemności
przynoszę świeże kwiaty i owoce
a też jestem nicością...
siecią pająka zachwytu
oddechami pod wodospadem
formami ostatecznymi, ruszającą się tonią, nie snem
w zanurzeniu gdzie nurt gromadzi się, drży
przed zabójczym spokojem biegu rzeki
widzę tam przez formy, widzę formy, czuję w nich
pociągają mnie w przyszłość, w dobre czyny
lub odchodzą jak jesienne liście
To Przystań Zbawionych