fdds, 31 sierpnia 2013
jednomiejsce
dzień wypełnia niczym balonik
jak feniks popioły zrzucać
tchnienia i skóry by znów
uświadomić co najzwyklejsze
inkubujesz martwy monit
trzynastka także syjonsynem
zmierzch zagnieżdża kiepski humor
czego nie dostrzega oko znajduje sznur
quirky fucker takes me back
powiedział zabójca i wyciągnął linę
a ty jak martwy masz kolor
i won't let u loose
dobierać się jak nadruki i języki
parami
lepsze gotowe czeka w kolejce
niestety nie każdy zdolny nosić chrust
martwy iterator gna odpryski
fdds, 26 sierpnia 2013
/*
* mojej Miłości
*/
pierzchły wyrzuty
upadły klęka
twarze się krzywią
gnie rekurencja
rozsypię gwiazdy
pod twoim bogiem
tobie dam wieczność
i tylko tobie
ścisłe sumienie
chce już ogłuchnąć
pod przepierzeniem
składa dłoń z wódką
na tle hebanu
pełgną emocje
jakkolwiek lotne
znajdź je wśród dotknięć
w witrażu kości
i jeszcze dalej
odjęty wstaje
pierzchają troski
świt nie ma zamka
w tobie się spalę
jak zaśpiewałem
ustoję zmroku
w syczących palcach
krzyczy meteor
choć próg mu reją
ucieka w szarość
zamknij otwarte
i odtwórz tremor
dławi nas fetor
doktryny- żartu
fdds, 23 sierpnia 2013
(portret pamięciowy)
podobno mam moc autodestrukcji
dlatego policjant zabrał mi spraj
zdarza się że robię co innego niż się zdarza
a w każdym razie o tym nie pamiętam
(na pozór wykuty w skale)
rekursywnie pędzlując z
lustra do wielkiego FIN
Wspomnisz. pod wargami żyrafy ale nie
tak słodkie jak od salvadore'a
fdds, 23 sierpnia 2013
- - żarna
przemieszczają się
na sposób niejednokładny
cichutko zgrzytając lecz nie do zatrzymania
wieża jest trójgraniasta
dla oczów tego co
zamyka rzecz w kształt-
śladem erozji
niewzruszony okrąg
słońce
uspokaja- i cień
przemyślny cień- i słońce
zmysłami muska listowie-
co nieskore
do konfabulacji
idzie
fdds, 20 sierpnia 2013
Cierń w ciszy słodko skrzywia mętlik,
czepia się ciasno rozstrzelonych słów.
Stoisz nade mną z kuszą, uśmiechnięty,
napędzany chyba przez smołę i słód.
Gdzie ta niewinność? pytają w salonach;
przynajmniej myślałbyś, że pyta ich wzrok.
I wiedz, że choć w piersi wciąż ćmi żałoba,
przejdę przez pustkę, ogrodzenia i smog.
I nawet kiedy moje oczy zasną,
nie będę czynić dygresji, czy też skarg.
Tylko w cichości piastować jasność,
że ów cios to nie klątwa, a dar.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.