11 stycznia 2014
Błędne koło pożegnań
W zimnym domu na rogu,
wśród kilku róż tulących sztywne dłonie
spowiadała się Bogu
piękna pani, wpadająca w agonię.
Pękały kolejne ampułki morfiny,
pragnęła dotrwać pierwszej komunii syna.
Nie chcąc budzić żalu w sumieniu rodziny
piła ją w kieliszkach do białego wina.
Choć nie dotrwała całości drogi,
a został po niej kawałek kamienia,
co każdy wieczór gnę własne nogi,
by spojrzeć w górę, żegnając wspomnienia.