17 maja 2015
17 maja 2015, niedziela ( Level 30 o tym, co się dzieje podczas prezydenckich debat )
Oglądam debatę prezydencką, bo jestem patriotycznie zaangażowaną obywatelką tego kraju i jego dobro leży mi na sercu. Wyłączyłam tylko głos, bo nie mogę znieść tego pierdolenia.
Z wyboru słucham piosenki o umieraniu. Nie chcę umierać z miłości, ale mnie też świat wypadł ostatnio z rąk. Zaczęłam więc kurczowo ratować, co się dało - złapałam trochę pracy, resztki nauki i ogólne przekonanie, że mogę wstawać każdego dnia i robić, co do mnie należy. Pozostałe braki uzupełniam winem. I chcę zapalić, ale nie zrobię tego. Nie, nie, nie. Ostatnio chodzę słoneczną stroną życia, zdrowo się odżywiam, słucham pozytywnej muzyki i jestem piękną, silną i niezależną kobietą. A przynajmniej takie są założenia.
No i zostało mi jeszcze coś. Drobny szczegół, tak bardzo niestotny, że pewnie niedługo zniknie, a ja będę budzić się trochę oszołomiona wspomnieniem czegoś, co chyba nigdy nie istniało. Ty.
Znam każdy szczegół - fakturę materiału, z którego zrobiony jest twój garnitur, kolor twoich włosów, ton głosu. Wiem, jak wygląda teczka, w której codziennie nosisz do pracy dokumenty. Wiem, że twoja matka jest bibliotekarką, a ty mówisz biegle po francusku.
Tak trochę wiem wszystko, a tak trochę nie wiem nic. Pachnie wiosną i wiem, że ty... Gdzieś tam czytasz książkę.