29 lipca 2020
Nienawiść I
Jakim prawem szepczesz
Superior Superior
Krwawy starcze
swoimi zeschniętymi rozkwaszonymi ustami
Superior Superior
Międlisz w ustach bezzębnych
Kto jak nie ty sam sobie nadałeś prawo i znaczenie
Świadomie zapominając O Tym Który Istnieje
Nie wierzysz już w żadnego Boga
Nie pamiętasz wciąż jeszcze
Że jedna chwila i Jego skinienie
I nie będzie śladu po całym twym rodzaju
na tej biednej planecie
Oto twoi biedni
Ludzie-śmieci i proch Ziemi
postanawiają przestać nim być dłużej
Policzyli się już i w moc uwierzyli
Naoglądali się bogactwa które wciąż skapuje
pomiędzy ustami twoich bogaczy
i z ich tłustych karków
Mają już dosyć całożyciowej harówki
zlizywania z podłogi tych ochłapów
Nie drżysz przed nimi starcze
Spójrz ich jest tak wiele
Strach powinien przywrócić ci zmysły
Czy policję wyprowadzisz na ulicę
Czy wojsko pomoże ci ocaleć
Czy nikt nie kiwnie palcem
kiedy ich zębate ostrze wstrząśnie Twoim gardłem
będą się patrzeć gdzie indziej
I z ludzkiego piekła
podźwignie się nowy porządek
W ów szczęśliwy poranek
Nowi nam zajaśnieją bogacze