21 listopada 2021
Ta chwila wieczorna
To wszystko czym jesteś
I to za czym stoisz
To wszystko co pragniesz
I czego się boisz
To słowa wiatru rzucone
To zimnego oddechu powiew
co przeminie bez wieści
Lodowatym wstrząsem dziś kości twoje pieści
A Ty zamarły w koszmarze
Otwierasz oczy i rozpraszasz cienie
Lecz puste jest twoje spojrzenie
Unosisz głowę i ręce
Lecz puste jest twoje serce
Gdzie jesteś
Gdzie byłeś
Dokąd powiedzie ciebie
Ten krok niepewny w zimny grudniowy poranek
I ten nieczuły marsz w styczniowej zamieci
Kto cię ku niebu powiedzie?
Ile razy patrzyłeś z żalem
Jak twoje sny umierały nad ranem
Jak każdy cel stawał się raną
To Ty jesteś łucznikiem i ty sam byłeś tarczą
twoja dusza - strzałą
I wolę już strzelać wokoło
Stojąc twarz w twarz z wrogą armią
i rzadziej ranić sam siebie
Wiem raczej nie znajdę swej strzały
na pustym brunatnym niebie
na chmurach ciężkich od gradu
na jasnych prętach błyskawic
nie znajdę swojej duszy początku czy końca
nie byłyby one sobą gdyby je posiadały
Więc patrzę w ogień i czekam
w ten zimny zimowy poranek
Z nadzieją wbrew wszelkiej nadziei
na wolność gdy tylko niewola
oznaczać przetrwanie się zdaje