8 lipca 2020
LGBT
To co mnie obrzydza. Epatowanie np. fizjologią, seksualnością itp w celach ideologicznych, np. poprzez jej konfrontowanie jej z tzw. "panującym" światopoglądem i religijnością, płynący z głębokiego i pogłębianego nieustannie przekonania, że "stare" wartości i wiara katolicka są złe i śmieszne a ich śmieszność wynika z kontrastu jaki objawiają wobec zasad współczesnego świata (tworzonego przecież także przez samych kontestujących) jak dalece jest z nimi nie do pogodzenia i jak nijak się do siebie mają. A mnie właśnie odrzuca ta doczesność świata kreowanego nie przez wspólnotę wartości ale przez różnorakie "pseudo" wartości, nawet na poważnie do nich nie pretendujące ludzi niekoniecznie tworzących jakąkolwiek wspólnotę a co najwyżej doraźne i często tworzone na filarach opozycji do czegoś albo kogoś tzw. środowisko, traktowane często czysto zadaniowo ( jak np. LGBT). Kontestacja nie tworząca żadnych konstruktywnych wartości na miejsce niszczonych, ma w sobie coś złego, rozpaczliwego i dekadenckiego. Płytkiej, taniej rozrywki dla mas, podśmiewających się nie tyle z powodu zabawności wydarzenia ile z nieudolnych i żenujących prób przełamywania i wyśmiewania kontestowanych wzorców. Niczym dziecko śmiejące się widząc jak drugie rzuca kupą, łamiące zakazy, tabu. Człowiek pozbawiony zasad moralnych nie jest wcale lepszym człowiekiem i w żadnym razie na takiego nie aspiruje, ale dzięki nim być może czuje się lepiej usprawiedliwiony w swojej amoralności. Mówią oni jakby: - "Należy stworzyć nową moralność na naszą miarę, na miarę Współczesnego Człowieka, lub pozbyć się jej w ogóle, jako zbędnego balastu, spuścić w toalecie... - Mamy prawo być, zachowywać się i robić co nam się żywnie podoba i nikomu nic do tego, kogo chcę przelecieć, jeśli mam na to ochotę, pieniądze i zgodę, jeśli to naprawdę konieczne - a ludzie się śmieją i dobrze im z takimi treściami - Tak! To jest To, Prawdziwa Wolność! - myślą biedni. Oto Kult Onana. Prawdziwa Era Egoizmu Kiedyś szczyty zezwierzęcenia zastrzeżone były dla wszelkiej maści możnowładców, teraz w miarę chęci i zasobów finansowych każdy może zezwierzęcać się (i kogoś przy okazji) na własny (niekoniecznie) rachunek. - Nie ważcie się nas krytykować - mówią - W końcu jesteśmy dorośli, możemy zeszmacić się jak chcemy i za ile chcemy nawet doprowadzić własne człowieczeństwo do poziomu totalnego absurdu i wara wam do tego, nie potrzebujemy waszej krytyki, wrogości, - wara wam od nas - jasnych świateł skierowanych w waszą ciemność! w wasz ciemnogród wyciągający bicze z krzyży nieustannie z dawno zapomnianego lamusa zamierzchłej, zapomnianej dawno przeszłości. Chcemy "jedynie" akceptacji, zrozumienia naszych racji, naszego egzystencjalnego cierpienia, ogromu frustracji jakie usiłujemy zaspokoić robiąc sobie dobrze choćby chwilowo, choćby za cenę życia. To nasz sens życia i nikomu nic do tego. Wara wam! - Co dacie nam w zamian? - A co w zamian otrzymamy? - odpowiedzią jest milczenie. To jest degrengolada. Kolejny raz człowiek wydaje się mówić - któż jak ja, nie wtrącajcie się tylko swoją przemocą, strasznym uciskiem a zobaczycie jaki będę wspaniały! - nie, nie będziesz. Dzisiaj Ludzkość stanęła ponad światem przyrody, niemal ponad jego prawami ponieważ współpracowała, pokazała nam, że czasami trzeba poświęcić się, żeby osiągnąć coś więcej, zbudować coś lepszego dla lepszego życia przyszłych pokoleń. Jeżeli bym w to nie wierzył, oznaczałoby to, że jesteśmy jedynie najbardziej rozwiniętymi pasożytami żerującymi na tej biednej planecie. Marnym robactwem. Zawsze zabijaliśmy się nawzajem. Walczono o większe bogactwo dla nielicznych władców, albo o lepsze życie dla większości prowadzonej przez inną mniejszość - przyszłych władców, kiedy aktualna najwyższa kasta zbytnio się pozamykała i zdemoralizowała albo osłabła. W świecie współczesnym wydaje się, że nie ma już po co i o co walczyć. Walka o preferencje na płaszczyźnie narodu i państwa, pretensje do zrównania jałowego społecznie związku z reprodukującą naród i państwo rodziną jest po prostu śmieszne, niczym żądanie Izraela oddania przez obecną Polskę własności zabitych przez Niemców Żydów, obywateli formalnie nieistniejącej Polski mordowanych pod butami Hitlera bez żadnych racji poza "chęciami", to smutne, żenujące walki. Znaki naszych czasów. To takie smutne. Wiem, życie nie zna uzasadnień. Lepiej zjeść ciastko... odpowiedzią zawsze jest ... Profit. Ale tak otwarcie twierdzenie, że nie ma innego sensu poza przyjemnością i zyskiem? Teatr życia politycznego to jedna z ostatnich wielkich scen, porywająca miliony, lecz także wątpię w jej znaczenie. W świecie degrengolady wszelkich wspólnych wartości poza przyjemnością i jednostkowym "sukcesem" finansowym nawet patrząc w jednym kierunku z innymi nie mam żadnych gwarancji, ponieważ nie ma żadnej lojalności, żadnej faktycznej wspólnoty wartości. Tylko teraz wilcze oczy maskowane są wynajętą twarzą mrużącą się w "pseudo"-szczerym uśmiechu. Człowiek niszcząc zastane w często pozorowanej "walce" o prawo do wyrażania swoich najniższych nawet pobudek, neguje cały żal, jednocześnie wydaje się totalnie bezwolny i odmóżdżony, dla mnie oznacza to jego kapitulację na polu wartości wyższych i większych aspiracji i tkwiąc wciąż w tłumie jest zarazem bardziej samotny niż kiedykolwiek przedtem. Życie. Nie ma refleksji czy ta "jego" prawda jest naprawdę dobra konstruktywna, płynąca z miłości, czy to tylko kolejna manipulacja czyniący z ludzi bezwolne, odmóżdżone istoty, którymi jeszcze łatwiej będzie zarządzać robiąc z ludźmi wszystko, Ważne że jest względna, że sami możemy ją sklecić i w nią wierzyć. W to wszystko, co tylko się komuś spodoba. Oczywiście za odpowiednie kwoty. Niewolnik godzący się ze swoją niewolą to prawdziwy niewolnik. Przekonajcie ich tylko, że wszystko to nic, przestaną chcieć. Prawda to kłamstwo, Pokój to Wojna, Wolność to Niewola a Niewola to prawdziwa Wolność. Skąd ja to znam.