Proza

Deadbat


dodane wcześniej pozostała proza dodane później

6 października 2020

Prawda i fałsz wg... Mnie

Kłamstwo zawiera zawsze jakąś dozę prawdy, po prostu zbyt mało, by spełniało wymogi prawdy, czy błąd kłamstwa jest intencjonalny, przypadkowy, czy wynika z niedopowiedzenia, zaburzenia ogólnej zasady czy najprostszej konfabulacji, lub innej przyczyny bycia kłamstwem jest zresztą nieistotne, także ponieważ również każda prawda zawiera część fałszu, choćby przez fakt bycia zawężoną do określonej, najczęściej domyślnie dziedziny. Istotowe jest dla niej samej czy ów składnik nie przesłania światła jakiejś ogólnej zasady którą ta ma zamiar przekazać, czyniąc to często wykorzystuje kontekst jako źródło prawidłowego, a więc zgodnego z jej "intencja" zrozumienia. Prawda ma więc w sobie jakiś pierwiastek bezczasowości, lecz jest nią jedynie w kontekście jakiejś sytuacji i najczęściej czasu których dotyczy. Każde słowo trwa a więc nie jest bezczasowe w tym sensie, że wypowiedzenie jednego dłuższego zdania może trwać dłużej niż stan jaki opisuje, tak więc kończąc zdanie możemy nim skłamać, choć kiedy je rozpoczynaliśmy mówiliśmy jeszcze prawdę. Prawda jest więc niezwykle krucha i wrażliwa. W obecnym świecie każdy chciałby mieć bezawaryjny radar skutecznie rozdzielający niczym cepem zboże od plew, są także ludzie de facto godzący się z tezą, że prawda obiektywna nie istnieje, kapitulują oni jakby intelektualnie wobec faktu, że wiele zagadnień jest o wiele bardziej złożonych, a ich struktura posiada zbyt wiele współwystępujących wątków i treści mniej lub bardziej wzajemnie współzależnych, np. często zależnych od zmiennych takich jak ludzie, miejsce i czas. Pragnąc być skrupulatnie prawdomównym najczęściej chyba wypadałoby wiec milczeć nie mając perfekcyjnie opanowanej nie tylko samej treści zagadnienia jaki miałoby się poruszyć, ale także wszelkich istotnych w płaszczyźnie przyczynowo-skuktowej wątków "bynajmniej nie ubocznych". Wobec mnogości treści oraz możliwych ich interpretacji człowiek generalnie zaprzestaje poszukiwania samej prawdy, lecz wynajduje i kupczy wyekstrahowanymi "trendami" jakie zaabsorbowały jego psychikę na tyle, że naraz zaczyna postrzegać je jako regułę ogólną. wiążąc się nią jedynie do własnej wizji prawdy. Przypomina to więc oglądanie meczu piłkarskiego i komentowanie go przez osobę nie będącą w stanie dostrzec piłki a jedynie samo zachowanie piłkarzy. Nie twierdzę, że w ten sposób nie można dojść do jakichś konstruktywnych wniosków, lecz na pewno wymagałoby to rzetelnej pracy nad możliwie dużą "próbką" takich komentarzy i w bólach mogłaby rodzić się z tego jakaś "prawda" zbliżająca nas się do prawdy właściwej. Co jednak może zrobić człowiek ograniczający swoje poznanie do jednego typu komentatorów rzeczywistości, z całych sił pragnący uniknąć jakiegokolwiek dysonansu poznawczego i płynącego z niego dyskomfortu? Nie wiem.
Jedno jest pewne, zabić może człowiek przekonany do swojego prawa do zabijania, czy to co każe mu to uczynić to polityka, religia, przekonania, światopogląd taki czy inny, czy wszelka inna racja i płynąca z niej "wiedza" jakiej jest głosicielem bądź tylko i aż wyznawcą jest składnikiem całkowicie drugorzędnym dla samego faktu i jego ofiary, a składnikiem kluczowym w procesie uzyskiwania posłuszeństwa na drodze jego życiowej formacji przez ludzi, którzy nie lubią brudzić sobie rąk. Czyja zatem "prawda" i "racja" są najlepsze, najistotniejsze i kluczowe? - o tym niestety w znacznej mierze decydować może przypadek, jak np. miejsce urodzenia, sposób wychowania, inne decyzje bądź zdarzenia ważkie życiowo a niekoniecznie celowe, dlatego jedno wydaje się pewne, ustroje przyszłości o ile będą miały na celu zbudowanie homogenicznych, funkcjonalnych społeczeństw będą musiały posłużyć się formą totalitaryzmu, zanim to jednak nastąpi za konieczne może ktoś uznać powolne wykorzenianie bądź skrajne osłabienie wszelkich ogólnoludzkich wartości w celu stworzenia i umocowania nowych, bardziej użytecznych dla systemu. Wydaje się, że żyjemy w czasach, kiedy prawda także staje się na naszych oczach jedną z takich "ginących" wartości i nie jest faktycznie szanowaną przez nikogo. Dawniej życiowo istotną kwestią był fakt, czy dana spożywana roślina jest jadalna czy trująca. W dobie otwartej propagandy kłamstw a na pewno jawnych manipulacji promowanych pod egidą prawa promuje się "produkt" jako prawdę jedyną konieczną i wystarczającą. Takim "produktem" może stać się wszystko, każde przekonanie i każda myśl, pomysł na robienie czegokolwiek. Oto świat zmierzający w stronę Wszech-reklamy. Zatrważające z jaką kompulsywną agresją spotyka się często negowanie takiej "prawdy". Jeszcze w sposób jawny korporację nie opanowały świata a już w życie nasze wkrada się niejako korporacjonizm etyczny. Być może starszy niż one same, w końcu i np. Krzyżacy, Święty Zakon Najświętszej Marii Panny mordujący populacje chrześcijańskiego polskiego miasta (głównie siłami pachołków zapewne), musieli znaleźć do tego faktu jakieś pasujące do oficjalnie wyznawanego chrześcijaństwa uzasadnienie i znajdowali poparcie u ówczesnego papieża (Złota Bulla). Co świadczy tylko o sile interesu i pieniądza.
Nasza prawda zależy więc od naszych przekonań i płynących z nich oczekiwań co do świata, siebie, ludzi i samej prawdy, co w czasach szalejącego konsumpcjonizmu i zasady "tam gdzie chleb tam racja" nie wróży nam nie tylko jakiejkolwiek rzetelności i prawdomówności czy to wśród polityków, czy też przedstawicieli mediów. Przeciwnie, wydaje się, że wygrywają na dłuższą metę te przekonania, które mają lepszy, mocniejszy i lepiej umocowany ekonomicznie Public Relations. Kto np. słyszał o Izabelli Nilsson Jarvandi szesnastolatce ze Szwecji? Całą tą "przestrzeń medialną" udało się przejąć przez promowaną przez główne media Gretę Thunberg (16l, Szwecja) - była pierwsza a pani Izabella nie promuje przecież haseł tak chwytliwych i na czasie jak pani Greta.
W świecie, w który wpadają codziennie miliardy słów ciężko mi nieraz znaleźć osobę mówiącą szczerze co myśli (nie mówiąc już o mówieniu prawdy, co wbrew mniemaniu wielu nie jest niemal nigdy równoznaczne). To naprawdę smutne i nastraja mnie pesymistycznie co do przyszłości jakiej mam nadzieję nie doświadczyć. Mógłbym twierdzić, że kultura ludzka niemal zawsze była budowana na prawdach których tło najczęściej stanowiły kłamstwa, choćby oczywiste wydaje mi się, że najczęściej decydowały pieniądze(etnocentryzm, niewolnictwo, kolonializm, wojny religijne, "nawracanie" siłą itd.), niemniej jednak nigdy nie spotkałem się dotąd z tak otwartą wrogością do zastanego porządku wartości.
Żywię też przekonanie, że najważniejszą prawdą jaką człowiek powinien usilnie pielęgnować jest prawda o sobie samym. To może jedyne, czym naprawdę możemy zarządzać o ile wyzbędziemy się lęku i w pełni przyjmiemy odpowiedzialność płynącą z wolności.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1