10 lutego 2024
Co ma byt II - (Uwaga, Heavy)
Góry i ludzie
Góry, morza, człowiek - robak. Pascal twierdził, iż człowiek ma większą godność niż meteoryt, który go miażdży - bo człowiek ma świadomość, a meteoryt nie. Równocześnie nazywał go "myślącą trzciną". Trzcina - pusta w środku, słaba, chybocze się na wietrze, właściwie słoma. Świadomość ukryta w słomie? Ale po co ta świadomość. Człowiek myśląc o górach albo o morzu wyobraża sobie, że one też mają jakąś świadomość. Świadomość gór albo morza. A jednocześnie kilka głównych religii świata mówi o nadprzyrodzonej godności człowieka - chrześcijaństwo, hinduizm, islam, buddyzm, judaizm. Człowiek ze wszystkich stworzeń jest najbliżej absolutu. Według religii abrahamowych jest wręcz obrazem Absolutu. A przecież wydaje się, że znacznie lepszym obrazem są góry albo morza. A człowiek jest zaledwie trzciną. Przeczytałem ostatnio, iż dla Jezusa - w mitemie chrześcijańskim: Boga - przyjęcie ludzkiego ciała było większym upokorzeniem niż krzyż.
Nie wiadomo, czym jest człowiek. Człowiek sam nie wie, czym jest. Chciałby być wszystkim, i właściwie jest nawet zdolny się tym stać - przynajmniej na chwilę i we własnej metafizycznej świadomości. Później jednak świadomość się zmienia, i jest kimś albo czymś innym. Nie jest już górą ani morzem, powoływaną pneumą takiego czy innego brahmana. Robi zakupy w sklepie, jest głodny. Ale nie jest ani górą, ani morzem. Może w oczach niektórych da się odgadnąć górskie albo morskie powietrze. W oczach alpinistów i żeglarzy.
Jeszcze z innej strony - to, czym człowiek jest, jest tylko kwestią jego świadomości. Jest to niesprawdzalne. Jeśli przykuje się na zbyt długo do wizji samego siebie jako robaka, stanie się głęboko nieszczęśliwy. Świadomość polega na tym, iż może przestać myśleć zarówno o górach, jak i o morzu. Może nawet w ogóle przestać myśleć o samym sobie, stać się ekranem dla rzutnika przedmiotów. Stawać się tym, na co patrzy. Przejmować na chwilę właściwości świata, które przenikają przez jego zmysły ku wyobraźni i metafizycznemu uczuciu. Może więc wyjść z siebie, przynajmniej na chwilę, i stać się czystą, receptywno-aktywną, świadomością. Niektórzy świadomości przydają pierwiastek aktywny, co oznacza, iż świadomość stwarza w pewnym sensie to, na co się patrzy. Czy to znaczy, że patrząc na górę, stwarzam ją? Starożytne teorie mikro i makro kosmosu głoszą, iż w sercu robaka kryje się cały wszechświat. Człowiek więc doświadcza zachwytu nad górą i rozumie ją, z tego względu, że na samym dnie jego istoty jest z nią złączony. Ale to już forma animizmu, na którą nie zgodzą się materialiści - dla materialisty góra to kupa kamieni, a właściwie zbiór atomów. Tu przychodzi dla człowieka ratunek - to ty jesteś górą, bo góra górą już nie jest. A właściwie jest nią część twojej percepcji.
Człowiek wygnany z nieświadomości natury. Czym jest natura? Robaki ani nawet króliki nie skarżą się na swoją pozycję. Chcą przetrwać. Co one mogą wiedzieć o morzach albo o górach? Jeśli czegoś zazdrościć, to tym właśnie, górom i morzom Ale czym one są? Obrazem. Są obrazem dlatego, że są tak niepojęte. Nie sposób pojąć gór i morza. Są niepojętym obrazem. Można zrozumieć świat zwierzęcy przez pragnienie przetrwania. Jednak najwięcej godności niosą ze sobą góry i morza, z racji ich potężnej obojętności, grozy, która nagromadziła się w naszej podświadomości, związanej z iluzjami albo śmiercią w żywiole. Czy są czymś prócz tego, jak obrazują się w naszej podświadomości? Czy istnieje w ogóle coś prócz tego, jak podświadomie postrzegamy rzeczy? Dla materialisty cała rzeczywistość mieści się w jego umyśle. Prócz tego jest jeszcze wszechobecne równanie matematyczne, które nie budzi żadnych uczuć, zupełnie obojętne. Jest to czymś na kształt nicości. Cały świat, cały byt, jest nicością. Prócz świadomości, zrodzonej z eonicznych iluzji. Najpierw iluzji myszy polnej, później iluzji małp, nareszcie iluzji Neandertalczyka, a do niedawna, iluzji Homo Sapiens. Wszystkie te warstwy trwają nabudowana jedna na drugiej w naszej kulturze, poprzez pryzmat której postrzegamy rzeczywistość. Ale według materialistów, to kłamstwo. Rzeczywistość jest tylko naszą iluzjią. Prawda jest nicością, nicość jest prawdą - równanie matematyczne. A więc nawet nie stworzyliśmy tych iluzji, to raczej on narastał przez tysiąclecia w naszym kodzie genetycznym. Góry i morza same dla siebie nie są górami i morzami. Są - ale nawet nie dla nas, a dla tego, co w sobie nosimy. Jesteśmy nicością, która nadaje smak światu. Ale tylko my tego świata, tego smaku - potrzebujemy, a jednocześnie nie potrafimy się z nim zjednoczyć i stać się nim. To po prostu nie możliwe, ponieważ ani my, ani on - nie istnieje tak na prawdę. Jest tylko matematyczna nicość. A więc, jeśli rzeczywistość jest w percepcji, również człowiek jest w percepcji. Prócz wszystkich uciążliwych obowiązków dbania o własne ułomne ciało, jest czymś tak zwiewnym, jak duch - a więc percepcją. W percepcji jest cały byt, nigdzie indziej go nie ma.