12 marca 2024
Refleksja (Umysł / Materia)
Zawsze upatrywałem sensu, również zasadą wynajdywania powiązań tam, gdzie ich nie ma. Była to jedna z metod hermeneutycznych. Zakładając więc, że istnieje jakiś większy sens, niż ta nieco sentymentalna odezwa co po niektórych - że Świat został stworzony po to, by powstała w nim dobra powieść...
Brałem więc na warsztat, i to długo - mitem / morfem zstąpienia (w jakikolwiek sposób) Ducha w Materię. Czyż nie lepiej było pozostać w tym a'la schopenhauerowskim świecie nirvanicznej muzyki i abstrakcyjnej rozkoszy wyobraźni, tudzież umysłu matematycznego, logicznego, jakiego tam chcecie? Po co śmierdzace ciało?
Ale pojawił się nareszcie trop, który właściwie zawsze był pod nosem - słyszałem o tym tak długo, jak zgraną płytę, którą nareszcie zaczyna się zupełnie ignorować, bo i nie wiem, czy ci, którzy o tym mówili, wiedzieli, o czym mówią, tym bardziej, że mówili o tym z jakąś niefrasobliwością, jakby nadużywając niektórych sformułowań, które powinno się wyrażać językiem uroczystym.
A więc - że to ciało nie może być takie złe, skoro potrzeba do niego było zasady antropicznej (patrz: wikipedia). Innymi słowy, dla powstania tego wehikułu, który jest zamieszkiwany przez boską iskrę (być może) potrzeba było ok. 14 mld lat kosmicznej ewolucji. Jednocześnie zarówno gnostycy, jak i Ewangeliści, jak i św. Paweł, nie szczędzą krytyki pod jego adresem - co złe bierze się z ciała.
Natomiast? Materia jest balastem dla Umysłu. Umysł sam z siebie jest jak ogień albo powietrze. Wszystko jest w nim możliwe. Może stworzyć skałę, może stworzyć otchłań, może stworzyć bajkę i horror. Może zapaść się w siebie, może wystrzelić jak fontanna albo wodospad.
Materia jest jego umocowaniem.