6 kwietnia 2024
Bitter & Vain
A. Średnio rozgarnięta medytacja
Ładne, piękne, przyjemne - słowa. Słowa odcienie, może z wiórów
wysuszonych. Suszone śliwki,
cierpka kawa,
skoro już nie potrafię się modlić.
wspaniała męczarnia - zabawnych - słowotoków
gdy odnajduje się punkt oddechu, gdzieś poniżej splotu słonecznego, nieco po lewej stronie,
tam jest nicość
ona uświadamia mi
że jestem nicością.
B. Akapity o niczym
I
Góry widzę z okna - od zawsze, a więc przywykłem. Rekwizytów mojej samotności nie będę opisywać, bo i po co? Odruchy nawet nie tak bardzo anankastyczne.
II
W sumie obojętne, co palce wystukają w puste od środka klawisze. Ja też z resztą jestem pusty od środka, i mi też obojętne. To, czy tamto - jakaś stoicka apateja.
III
Jeśli Bóg nieustannie stwarza świat, to po co zdrowy tryb życia?
IV
A teraz jestem wyróżniony znajomością rzemiosła. Człowiek zazwyczaj chce robić coś pożytecznego, o ile nie ma tego wszystkiego gdzieś. Niektórzy mają.
V
W sumie taka Żaluzja z tego wychodzi. Była książka - Żaluzja. Napisał to inżynier. Może w ogóle stworzył taki nurt. Alain Robes-Grillet, jeśli dobrze pamiętam.
VI
Milczenie jest złotem. Bo każdy ma swoją dyscyplinę. W tym sensie jest złotem, że nie mamy o czym gadać. Więc się daje przysłowie, że taki stan rzeczy jest dobry. Nie wiem, czy to działa w ten sposób. Oczywiście są różne temperamenty.
VII
Znowu wszystko mnie zaczyna irytować. Ale to nie takie złe, bo można ćwiczyć integralność psychiczną i samoregulację. To znowu Arystoteles - czyli cnota.
VIII
W sumie jak się pisze to warto mieć jakieś obciążniki czy bezpieczniki. Np. samorozwój. Trochę takiej jakby ścisłości czy czegoś, dzięki czemu nie będzie się ubolewać nad upadkiem humanistyki. [do rozwinięcia] W sumie co z tego? Jak coś ci się nie podoba, to nie myśl o tym. W wielu sytuacjach to zdaje egzamin.