18 maja 2016
Dwa dni przed jutrem.
Uciec stąd.
Z najwyższego piętra wieżowca brudnego miasta słychać muzykę, donośne śmiechy, ot, niezwykłe spotkanie ludzi prawdziwych.
A tylko ich emocje są fałszywe, poprzyklejane uśmiechami, które od dawna nie należą do nich.
Szukam schronienie w martwej pościeli mojego łóżka, lecz źle się czuję, przyzwyczajona do chłodu podłogi.
Piszę, gryzmoląc długopisem po różowych kartkach, bo tylko ja siebie czytam, osnuta cieniem.
Dostrzeż mnie, znaczę nic, zrośnij się ze mną.
Podłoga tańczy cudzymy krokami, lecz czy zmierzają w moją stronę?
Martwi artyści głaszczą mnie po głowie i już wiem, że zginęłam, choć jeszcze w półśnie szepczę Twojej nieobecności wiersze Bukowskiego, czy możesz usłyszeć?
Chodź, przecież obiecałeś, że kiedyś stąd uciekniemy.