25 marca 2011
Jeszcze raz zobaczę słowo poeta napisane przez duże P, to dam komuś w mordę
Fobian Siembaum co poniedziałek, przez kilka godzin, słucha bilardzistów
dyskutujących o kijach. Żeby o kijach - oni godzinami gadają o takich
elementach kija, o których nie uwierzylibyście, że istnieją. Oczywiście
bilardziści nie tylko rozmawiają, ale też grają. Jedni lepiej, drudzy
gorzej. Ale wszyscy są skupieni na grze. Każdy bilardzista z dumą powie o
sobie "jestem bilardzistą" a potem zacznie cię zanudzać pieprzeniem o
tym, jaką kapkę ostatnio przykleił i czy jest z niej zadowolony. Fobian
Siembaum zna też kibiców, rowerzystów, wspinaczy, podróżników,
literatów, kobieciarzy, szachistów, malarzy pokojowych i nie tylko a
nawet stolarzy, górników i zwykłych pijaków. Ostatnio Fobian, na
podstawie kilkunastu przeprowadzonych dyskusji, które traktował
poważnie, choć z wrodzoną sobie złośliwością, zorientował się, że
"piszący wiersze" są jedynymi hobbystami nie zainteresowanymi swoją
pasją. Uznał to za wielce patologiczne. Postanowił zapisać się na boks.
Zaczął też mówić o sobie poeta.