absynt, 17 listopada 2025
Wołam do ciebie. Nie słuchasz. Krzyczę, a ty się śmiejesz.
Nienauczony szacunku pozostajesz cieniem, zamazanym
obrazem jutrzni, katem. Pod filarami rodzi się zło, jadowite
słowa zakłamują ostrość widzenia, spowalniają bicie serca.
Wtórują im głosy ptaków, szelest szarańczy, gdzie tak uciekasz,
i przed czym? Pamiętam pierwszy wykład z teorii strun, utraconą
niewinność. Audytorium, pusta tablica i ty, samotność ciszy.
Majaczyłeś coś o względności,
szukałeś w sobie czegoś, co nie wybuchło, pierwsza zdrada boli
najbardziej. Druga już mniej, przestałeś liczyć. Nie wierz im,
że wszystko przed tobą, zabiorą wszystko, gdy tylko przystaniesz,
ucieczka to pułapka, a powrotu nie ma.
Zlicytowano dom, marzenia, wekslami wytapetowano ściany.
Ile jeszcze? Rozrzucono pomarańcze, rozbłysło złote słońce,
zatrzymano czas. Naprawdę nic nie rozumiesz?
Wołam do ciebie.
Belamonte/Senograsta, 17 listopada 2025
A może sprawa jest prostsza
Kobiety wrażliwymi sercami
wyczuwają mizerię uczuć
chorobę, komplikację
a może kłamstwo
niezrealizowanie
życiowe lenistwo
I sobie mówią - to smutne
bo on tego nie poznał
albo tylko przelotnie -
jest sam w tym sensie
nie zagubił się w objęcich
bo właściwie z kim ten pocałunek
może z obcym, unoszącym się na falach jak my
może nie z kimś, o kim śnimy
kim śnimy
zagubić się można z nikim, czy z kimś - oto jest pytanie
sam53, 17 listopada 2025
już nie ma w ogrodach konwalii
listopad z przymrozkiem się zbudził
rozdeptał ostatnie - ach żal ich
żal kwiatów i żal mi też ludzi
.
mgłę krzyków marsz przyniósł znad Wisły
w niej bzy nie chcą pachnieć - nie pora
majowe kasztany przekwitły
sczerniała nam biało-czerwona
.
ktoś race podpalił na wiwat
dym święta nie uniósł ku chmurze
niepokój mi serce rozrywa
a śniłem i fiołki i róże
sam53, 17 listopada 2025
między sercem a sercem
tam gdzie jeszcze nasza nieobecność
gdzie nadziejom blisko
do słonecznych splotów
a melancholia łasa na wspomnienia
układa pasjans z samych róż
gdybym wcześniej wiedział że motyle
rozpoznają kwiaty po zapachu
już od dawna chciałbym być modraszkiem
ceikiem a nawet zwykłym bielinkiem kapustnikiem
ty miałabyś miejsce w ogrodzie
między bzem a jaśminem
ajw, 17 listopada 2025
w labiryncie wąskich uliczek
gubimy stres
każdy zakręt odkrywa
koty wygrzewające na schodkach
święty spokój
łaszą się z ufnością
że wszystko będzie dobrze
porastamy ciszą
jak śnieżnobiałe domki
bugenwillami
w powietrzu robi się różowo
_____________________
Fornells, październik 2025
sam53, 16 listopada 2025
od kiedy jesień w pocałunkach
sycisz mnie jeszcze przed puentą
jesteś w każdym szepcie
na końcu języka
od kiedy jesień w pocałunkach
nie szukamy się dłońmi
nasze ciała drżą bez dotyku
radość smakujemy bezwolnie
tetu, 16 listopada 2025
ewoluuję na nowo. płomień zgasł i teraz ciemność
jest namacalna. skóra ma kolor smoły, dlatego
wtapiam się w tło. widmo pogorzeliska, to tylko zły sen,
odległy o kolejną noc, za którą czarny świt
wdrapuje się na kolejny poziom.
Belamonte/Senograsta, 16 listopada 2025
Dlaczego zagubienie się Słońca - zaśnięcie
w ruchu rzek materii miałoby być smutne,
skoro jest życiodajne?
Znikamy w tym, ale to szczęście utraty
Oddajemy się życiu, ale to przecież piękne
Niczego nie zdradzamy oprócz naszych ja,
a to przecież dobrze według nas
My tworzymy państwa, stada, historię
Ogromni, wieloręcy, wieloskrzydli, ofiarni
Pozdrawiamy samo życie, które płynie w nas
Pod spodem nie ma nas, tylko bogowie i boginie,
wymiana energii,
ale też kształtujemy to, co kształtuje nas
Zostawieni na brzegu patrzymy w bezkres mgły horyzontu
Mamy przeszłość w każdym cieniu zmarłego liścia
i przyszłość w każdym grobie i łonie
Czegóż chcieć więcej
Z naszych bioder rodzą się dzieci
Wyrywają z zaświatów na polowanie
Na ucztę
Z wysoka przypatruje się nam
Kosmos
A, już wiem, chodzi wam o to, że
nagle zrozumieliście,
że nie jesteście tworami samych siebie,
nie przede wszystkim
Ale przez złudzenie bycia Panem,
tylko jeszcze bardziej się utracicie
Bo Gracje Wiedzą
- Radość to branie, przyjmowanie-pomnażanie
i oddawanie -
Tańczą nagie na uczcie i trzymają się za ręce
ajw, 16 listopada 2025
w ciszy
posługujemy się
sprawnie językami
każdy wers piszesz
miękko na brzuchu
próbując przetłumaczyć
samotność
na język skóry
oddycham światłem
na krawędzi jawy
gdzie słowa
stają się ciałem
_______________
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.