Atanazy Pernat, 9 grudnia 2025
listopad park o zmierzchu
puste miejsca w tramwaju
cofam się do miejsc niepamięci
tych starych filmów na których jestem martwy
ulice jak klatki filmu z uwiecznioną tragedią młodości
coś dławi w gardle
trzy tysiące wspomnień na moment przed skokiem w przepaść
listopad
tramwaje na pustych pętlach
puste miejsca w pamięci
Atanazy Pernat, 9 grudnia 2025
nagie drzewa przy drodzę
jak litery zapomnianego alfabetu dzieciństwa
jadę
staram się ułożyć wyrazy
staram się zamienić kikuty wspomnień w słowa
słowa w zdania które mają namiaskę sensu
z wyrazów zostały już tylko wyrazy współczucia
ze słów niewysłowiony żal
za zdań bez zdania racji
nagie drzewa przy drodze podczas jazdy taksówką
alfa omega reikanut
powoli wypluwam przestrzeń
Atanazy Pernat, 9 grudnia 2025
późną jesienię przechodzę na ciemną stronę
lampy uliczne gasną
otwierają się zakamarki
opuszczają mnie wszyscy których próbowałem kochać
jest wczesny wieczór szarówka wilgotne powietrze
ludzie w pewnym oddaleniu
stoję w pustych miejscach miasta z butelką alkoholu
wszystkie zaułki ciemności
otwierają się w mojej głowie
stoję sam na bocznicy świata usilnie wpatrując się w przeszłość
oddychanie sprawia mi trudność
końcówka listopada
Atanazy Pernat, 9 grudnia 2025
zostały we mnie jeszcze reszki czułości
tylko tyle żeby powiedzieć
ja ciebie też
powietrze w tym mieście ma smak metalu
czynności są rutynowe
i tylko czasami coś zaburza porządek
tę doskonałą dysharomonię
którą budowałem przez lata
sam53, 9 grudnia 2025
to co było dawno - dawniej niż przedwczoraj
mgła skrzętnie okrywa - czas obrzuca ziemią
jesień śpiewa psalmy nie tylko w nieszporach
szarą teraźniejszość wiatr zagania w ciemność
i na ścieżkach dźwięków gdzie szept nocy cichnie
zamienia ją w przeszłość - może to brzmi dziwnie
lecz jakże prawdziwie gdy na gzymsach zorzy
to co chwilę wcześniej wybuchało złością
nagle się wybudza otwierając oczy
bez zła nienawiści ciesząc się miłością
jakby cud przyszłości stawał się narracją
czasu który łączy molekuły spacją
dziwne jak melodia w nucie listopada
gdy na kancie światła i cmentarnych wspomnień
zanurzam się myślą w spadających gwiazdach
w powrotach przemilczeń niespełnień niedotknięć
gdy wiążę marzenia i ciebie z wierszami
miłość to nie przeszłość
jest w nas
między nami
sam53, 8 grudnia 2025
wierszem ci wyjdę naprzeciw
do twych ramion otwartych na oścież
zanim szczęście się w szczęściu roznieci
zanim słowa rozkwitną w miłości
nim się dowiesz - poezja nam sprzyja
piękny sonet układa gdzieś w sercach
niech ten czas nam oddany nie mija
pragnę szaleć nie dość mam szaleństwa
milczysz nie milcz to nie jest westchnienie
nawet ból nie jest bólem gdy kochasz
rozkosz ciała gdy drżysz jeszcze nie wiem
tylko dusza i serce w ramionach
z twoim cieniem chcą tańczyć - nie umiesz
krok do przodu do tyłu - rytm w krokach
biodra wyżej przy moich - ach unieś
teraz kołysz ach kołysz
i kochaj
AS, 6 grudnia 2025
szklistość jawi się zwykle
cząstkami i falą.
to księżyc nieruchomy
w płynącym strumieniu,
pozorna, świetlna chwila
zamieszana w cienie
refleksów rozdmuchanych
jak obłoki piasku
tamto niebo zamknięte
kluczami żurawi.
ogniskuję spojrzenie
lecz oddal przesłania
wielokrotność obrazów,
twarz odbita w szybie,
która w oczach płonących
ma już ścięte białka
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.