15 december 2024
Tutka.
"Banalne" opowiastki z cukierni. Trio prowincjonalnych notabli: lekarz, mecenas i sędzia, uczestniczy w gawędach dystyngowanego profesora Tutki. Trójka szacownych obywateli spotyka się w niej regularnie. W celu przerwania monotonii, w zamiarach rozrywkowych, dla urozmaicenia nudy i zabicia czasu.
Nadają ton i kierunek zainaugurowanej gadce, Pełnią rolę tła, narracyjnego pretekstu do snucia dalszego ciągu historyjki. Przy czym owo snucie jest wyraźnym sygnałem, obwieszczającym interlokutorom Tutki odwieczną prawdę: nic nie jest takie, jakim się wydaje.
Wszystko, o czym mówimy, można zinterpretować i wyjaśnić odmiennie. Nie oznacza to, że trafniej, ale nauka z tego taka, że każda przypowieść jest tylko pozornie prosta. W istocie jest złożona z wielu warstw. Jak rewers i awers, jak podszewka i wierzchni materiał na ubranie: zawiera w sobie mnóstwo niedopowiedzeń, braków bezdyskusyjnych odpowiedzi i tajemniczych podtekstów.
*
Szaniawski nie pisze niczego, czego nie wiedzielibyśmy przed nim. Nie są to więc odkrycia na miarę kopernikańskich przewrotów. Nie to było powodem pisania o Tutce i jego przygodach. Przyczyny walki ze stereotypami naszego myślenia, genezy słownych wojen prowadzonych przez mistrza, związane są z narodzinami wszystkich jego dzieł — dramatów, wspomnień, słuchowisk i zbiorów opowiadań.
Poczynania Szaniawskiego, widziane od strony walki z przesądami, okazują się równie owocne, jak pedagogiczne wyczyny pozostałych pisarzy. Lecz nie moralizatorskie i staroświeckie nawyki autora są dla mnie nadrzędnymi walorami. Istotną zaletą jego pisarstwa jest lapidarny styl i oszczędna forma przekazu. To dzięki tym cechom jego twórczość nie zachodzi mgłą.