Prose

Marek Jastrząb


older other prose newer

25 february 2025

Dookoła Wojtek

Pracuję, nie odkładam i stale oszczędzam. Dorobiłem się plam wątrobowych, wklęsłych bicepsów, bujnej łysiny i osteoporozy. Za trzydzieści lat stuknie mi setka i przejdę na wcześniejszą emeryturę. Przeważnie czuję się dobrze i wiedzie mi się wedle rangi.

Ale częściej niż przeważnie trafia mnie szlag. Pomstuję wtedy na wszystko, co się rusza i zaczyna do mnie docierać, że choć robię co mogę, czyli trzymam pod łóżkiem gęś na łańcuchu i wstaję przed kurami, to coraz trudniej przychodzi mi zaciskanie pasa.

Mam dosyć mętnych obietnic bez pokrycia w rzeczywistości. Dożywotnich karierowiczów. Ckliwych wizjonerów niepewnego jutra. Politycznych zawirowań. Nierozsądnych postanowień. Karuzeli stanowisk. Prawa oznaczającego bezprawie.

Chcę znaleźć takich, co potrafią sprawić, by żyło się sensowniej, a każdy z nas mógł wreszcie powiedzieć, że jest u siebie. Chcę potwierdzenia faktu, że naprawdę walczymy z nonsensami, jesteśmy bezpieczni na ulicach i w domu, nie martwimy się o pracę, i niezrujnowany dach nad głową, że mamy czas na wychowywanie dzieci.

Odczuwam brak poważnych dyskusji o tym, co należałoby poprawić. Celowo mówię „poprawić” a nie – zburzyć, zniszczyć, rozpocząć jeszcze raz, czyli nie zamieniać siekierki na kijek i wuja na stryja po przejściach. Nie domagam się konstruowania bardziej okrągłego koła.

Mam wtedy niepokojące wrażenie, iż uczciwość składanych mi obietnic jest dla polityków czymś w rodzaju towaru ostatniej potrzeby, a mówienie prawdy – zdradzieckim wygłupem dziwaka, gdyż znowu zbliża się czas bezpardonowych zadym, pojedynków na inwektywy, potyczek na haki, ściemy i przecieki, następny okres huraganowej bijatyki o pietruszkę. Na nowo zacznie się podłe traktowanie politycznych przeciwników. W ramach wyciągania rąk do kompromisu i fikcyjnego porozumienia zwaśnionych opcji, nastąpi kolejny etap: urządzanie zabawy w puszczanie słownych bąków z trybuny sejmowej i powrócą zajadłe kłótnie o to, kto na lepszą łopatkę, większe wiaderko i bardziej ciasne poglądy.
*
Przejawiamy skłonność do likwidowania dobrego w imię lepszego. Mamy tendencję do wiecznego udoskonalania tego, co już zostało zastosowane, sprawdzone i przynosi efekty. Specjalizujemy się w cyklicznych zmianach koncepcji, w szumnych zapowiedziach i marnych efektach. Przeważnie chcemy zdyskwalifikować wszystko, co było stworzone przez poprzednią władzę i rozpocząć od nowa. Słowem, brakuje nam ducha kontynuacji, a cierpimy na nadmiar domorosłych uzdrowicieli.
*
Wszystkim nam zależy, by nasz kraj był coraz piękniejszy. By był kierowany przez ludzi mądrych, ale nie przemądrzałych. Wrażliwych, lecz nie – przewrażliwionych. Wierzę, że skromnych, uczciwych, niezłomnych w dążeniu do szlachetnego celu, znalazłoby się trochę. Zatem dlaczego rządzi nami prywata, zawiść, egoizm, a naszym postępowaniem dyryguje szmal?
Ps
poniosły mnie marzenia i znów miałem atak infantylizmu (jeżeli te moje przywary dowodzą nienormalności, to proszę o skierowanie do czubków). Chociaż nie sądzę, bym dożył takiego zaszczytu, bo dobry rząd zadbał, bym prędzej trafił na cmentarz, niżli do lekarza.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1