guccilittlepiggy, 17 august 2013
czwartek bardzo dużo spadania lecą
liście sadza czarne jak sadza piórko
włosy do twoich oczu
i kot się zasadza (dla zasady) na spadłe już pisklę
pod drzewem w sercu podwórka
serce przemieszcza się powoli w stronę żołądka
chyba za wcześnie na to
na łeb na szyję na twarz
na podziurawione mokrymi pociskami ulice
– rozkładają szeroko uda –
pod gardło podchodzą puste
wydrążone światłem wnętrza
teraz rządzi mój (k)łamliwy język
nie trzymaj mnie za słowo – możesz się załamać
możesz się ześliznąć
kiedy wszystko spada wywołuje ciężkie sny
z upiornych negatywów –
czarnych białek białych tęczówek
źrenic tęczowych
tęczowych próżni białych dziur
czarnych karłów
prześwietlonej skóry
niezapowiedzianych wyznań wyszczekanych myśli
tragicznych dowcipów o śmiesznie zmarłych śmiertelnych historii o ciągle żywych
nieprawdopodobne że to wciąż się spełnia
może też moglibyśmy, no wiesz, żyć
sięgam za okno formuję wilgotne miasto
w wilgotne wszystko – papierową kulę planetę dziurę – masz
tylko podrzuć wysoko
guccilittlepiggy, 17 august 2013
Bubak 'n' Chyl
gdy stanie się bardzo blisko, głowa ma rozmiar słońca.
o czymś trzeba pisać, o czymś trzeba rozmawiać;
śnieg to jasne, zimne dłonie; każdy dom trzeba zbudować samemu,
nie ma dobrych miejsc, każdy dom trzeba kiedyś spalić odchodząc.
wyjdę za ciebie, na pewno wyjdę, moja mantro,
moje zamykanie podwójnych powiek,
wyjdę; tylko rozpal ogień.
zapadłem na kruchą łatwopalność ostatnich liści,
akty rozebranych do czerni ulic
ze strzępami kroków, smoliste żebra pogorzelisk.
przytul się do ścian – białe miękkie opuszki,
żebra jak kraty w oknach. zwężają się wszelkie miejsca;
układam się w tobie ze wszystkim, co się rozpadło; tutaj uschnę.
zima przez otwarte usta wejdzie i nie wyjdzie.
guccilittlepiggy, 13 august 2013
tymczasem teraz zastaje nas w nowym yorku
(a znasz fajniejsze widokówki?) około południa
które niczym południk wyznacza naszą pozycję
i trajektorię rzutu piłką (prosto w tamto)
gdy kiedy bezwzględnie warunkuje gdzie
i gdzie nigdy nie będziemy (a frank o’hara
jak zwykle idzie na lunch) i to już wszystko
co wiemy o miastach oraz franku
i to już wszystko co wiemy o sobie
co udało nam się wypatrzeć w szczątkowych
fabułach mimowolnych gestów fałszywych
drogowskazów: raj
to kiepska kompozycja z nagością i owocem
(ani gdzie ani kiedy)
cycki i jabłka
jabłka i cycki
jak dynie cycki jak gruszki ożebrowane
światło ogrodu w środku jesteś
cała z pestek chodźmy zanim cię rozsieje
wiatr nocą pod wielogrzmotem poczuję się
przez to samotny wielce zaś ten
który tak długo czekał żeby cię zdobyć
jak zdobywa się wszelkie bogu bliskie pagórki
i dokładnie z tego samego powodu:
ma nadzieję że gdy spojrzy prosto
z ciebie na świat ten wyda mu się
mglisty i piękny
guccilittlepiggy, 3 april 2013
une cellier jedenaście minut rytmicznego oddechu i szeptu śnieg
uczynił z miasta głuchą studnię więc musimy nieść w sobie
każdy ożywczy pogłos wyobraźni czy opłaca się jeszcze
należeć do świata w którym istnieją tylko dwa smaki
zimny i przeciwny
bądźmy poważni rozmawiajmy
o zimie nietajonych meteopatiach tempie spadających
temperatur w tępym łysym świetle w kim szukać ciepła i czy zdołasz
wygrzebać się z niego może tak
jak mój wiecznie grudniowy ojciec nawiedzający
w śnie teściową mówi dziękuję i odchodzi już teraz
zapytaj bliskich czy modlą się
za ciebie
guccilittlepiggy, 27 march 2013
oto jak jest: gorąco. pierwotnie i nago.
puchnie ciało - tak psuje się ożywcza woda.
a ty nie podobasz się słońcu.
a ty nie podobasz się nikomu.
i nikt istotny nie umarł ostatnio. jakoś polubiliśmy
odchodzić z nadchodzącym mrozem.
trochę znaczących narodzin: świat
znów stał się chłopczykiem. ostatecznie będzie z tego
wiersz, bo z wszystkiego są wiersze. z pracy, z nudy, z kobiet,
ze spacerów, z nienawiści (z miłości
nie - miłość tak polega na wyjątkach, jak ty polegasz na niej),
z wierszy; z naszego mieszkania, w którym nie mówię,
że ją kocham; z widoku na skrzyżowanie,
które powinno nazywać się ukrzyżowaniem,
ale najwyraźniej giną na nim wyłącznie samochody
(zero kwiatów, zero zniczy, kolego).
oto co jest: mantry i wyliczanki. leniwie gasnące światło.
siedmiu aniołów na siedmiu skuterach dominos pizza
pędzących przez skrzyżowanie.
zwiastowanie.
guccilittlepiggy, 27 february 2013
tego dnia ojciec miał dobry humor
zabrał mnie i brata nad rzekę
pod wypalonym okiem starej papierni
wyciął po łuku z wikliny i dratwy
a potem zabrał na swoją tratwę
i popłynęliśmy w połyskujące gardło rzeki
coraz lżejsze wspomnienia
bardzo chciałbym żeby to był początek
przypowieści o braciach wyruszających
na poszukiwanie źródła
ale to tylko daleki szum
szelest osypującej się ziemi
prześwit w niej
guccilittlepiggy, 27 february 2013
to miejsce służy do generowania obrazów śni się
pożoga później pogorzelisko — proste następstwa —
bezlistne drzewo po wisielcu maleńki
strach jak zduszony śmiech biegnących chłopców
krzywo piętrząca się cisza wydrążona wieża
ciśnień w drążącym krajobrazie porwana
spirala schodów wiodąca
przez dzieciństwo wciąż drgające nieopodal głuche
radioteleskopy: dziurawa stal mostu wrak przerzucony
przez rzekę wiatr zawsze wiatr od niej
nawołujący rytm torowiska nazbyt wyraźne
granice kolejne miasteczko rozbłysło westchnęło
i umarło — proste następstwa — pierwszy dotyk
prowadzący do nagości i przez nagość
wyprowadzić swoje ciało i opuścić je gdzieś
pośrodku mitycznej pustki która jakoby od zawsze
i rzekomo w każdym multipleksie białych ekranów
łopoczą
nie zwiastują niczego
guccilittlepiggy, 25 february 2013
I. po zdjęciu
chłód i kołyszący się hak
II. przed zdjęciem
złożysz mnie z nieprzystających półtusz
w fałszywe światło oprawisz niczym
najznamienitsi oprawcy choćby
mój dziadek mordujący kocięta sąsiada
czas zbrodni: jesień lepkich robaczywych
śliwek w których przyszedłem
brodzić miejsce: od tamtej chwili
każde niemożliwe narzędzie: tępe
okrucieństwo na jego
zaciętym ryju
III. (tak jest lepiej kotku
nie chcemy byś zdechł z zimna i głodu
w skrzypiącym ogrodzie pozostał
z odgiętym w południk żebrem)
IV. zróbmy to teraz
guccilittlepiggy, 25 february 2013
„cokolwiek zamiast amen zasłania nam usta
a kropka dusi zdanie bez ważnego końca.”
Paweł Podlipniak, Tenebrārum
nie ma w tym żadnej tajemnicy
co było rozwiane wygładzamy w nikczemną całość
pocałunkiem o lekkich konturach już nas nie dosięga
widok z okna na opuszczony ogród
po zmarłych resztki płótna resztki pamięci
nieodległy szczyt światła — szczelnie zapięte
w ślepousty dialog
nieodmiennie coś nas przesłania
upycha ciasno w znikomą przestrzeń
pomiędzy pejzażem a martwym z natury
potem wciąga pod siebie i gwałci
najgroźniej — najczulej
popatrz sobie proszę
aż poczujesz
______________________
*za Rene Magritte
guccilittlepiggy, 22 january 2011
przejść przez korytarz jak przez ciepły wciąż oddech
dotrzeć do schodów
gdzie stoją mamroczący odstępcy
co od łóżek
obłoków najbielszych odstąpili
występnie z nogi na nogę przestępują
co rusz na głowie coś poprawiają
jakby kapelusz modlą się do okien
i na obiad wołać ich trzeba
jak dzieci z podwórka
Alicjo Alu!
Piotrusiu
do kogo mówisz Alu
Alicjo rozwiązana sznurówko
zmarszczko szklista
daj rączkę chodź
zobaczysz
pięknie dziś zgaśniesz