Poetry

janusz pyzinski


older other poems newer

8 january 2013

pamiętam

jak w najmiększe perskie dywany rżysk pszenicznych pól
zagrzebywałem bose stopy kręcąc powrósło na każdy cios
tańczącej w rękach ojca kosy schylonej matki twardy grzbiet
ze ściany zboża zbierający pokos-wiązane w snopy szczęście
pamiętam każdy tamten snop jak najpiękniejszą przytulankę
znoszoną z pola stawianą w stóg na przełaj ze słońcem
 
a potem drabiniasty wóz w horyzontalnej sforze chmur
pospieszne rżenie koni goniące pod stodołę
w bezpieczny strzechy czas
 
dziadek ze schowka wyciągał cep przetrącał kręgosłupy kłosom
pachnący słomą i myszami wiatr jak dobry pan
oddzielał plewy od ziarna
 
i wnet wyrwane z letargu do tańca ruszały kamienie
najpiękniejszą pieśń pod twardą batutą rąk ojca
śpiewały żarna a mąka jak za oknem śnieg
wpadała do kuchni zacierką pęczniała dzieża
płonący piec czekał na chleb czekał stół na miód i mleko
 
pamiętam zapach plastra miodu
i niebo pachnące macierzanką
w tęsknocie progu za wieczorem i świtem
biały ornat brzozy pośród pól
pod rozmodlonym areałem skowronka
i malwy wchodzące do domu przez okna
by patrzeć na zmartwioną twarz
Chrystusa nad łóżkiem
 
wrzucam do stawu ciężkie kamienie
patrząc jak kręgiem rozchodzi się smutek
tracę niepotrzebnie czas
na gonienie własnych śladów
i chociaż pamiętam wszystkie ścieżki dzieciństwa
jak obraz światła nie domalowany błądzę
stojąc w drzwiach bez zamknięcia
niby dożynkowy wieniec pod ścianą chaty






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1