Poetry

Marzena Przekwas-Siemiątkowska


Marzena Przekwas-Siemiątkowska

Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 12 june 2017

Modlitwa o cud

Wtedy drżysz jak osika
na samo wspomnienie wiatru
Wiesław Uciechowski
 
 
 
zmiłuj się nad nami tato
zrzuciłeś ze ściany święte obrazy
kijem przez plecy
pod kolana
upadłam
po pewnym czasie wysunęłam przed siebie palec
by sprawdzić
czy ta burza ustała
 
źle sypiam tato
jak upity przyparty do ściany
prawie jak ty
naga i niegotowa
 
po co przychodzisz rano tato
szczypie
tnę skórę głowy
a krew
nie to nie jak w filmach
 
tak dobrze się znamy tato


number of comments: 2 | detail

Marzena Przekwas-Siemiątkowska

Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 7 may 2017

Włożę wysokie buty i pójdę na łąki

Henrykowi
 
milczenie zaschło w gardle
to ostatnia przepustka  by przemoknąć
złota rybka ma ogryzione płetwy
nie podpłynie kiedy zgłodnieje
 
kurz pośliznął się na chodniku przed drzwiami
włosy przyprószył oczekiwaniem
wypłowiałe cienie śpią na kaloryferach
wygrzewają ogony
 
pieką policzki pocierane śniegiem
w tym roku zabraknie choinki


number of comments: 2 | detail

Marzena Przekwas-Siemiątkowska

Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 17 april 2017

"Gość w dom(...)"

myszy pchają się do domu
tobołki ze zbożem na plecy i w drogę
pająki zaś urządzają się za łóżkiem
łasi je ciepło parzonych słoików
kołyszą się na długich nogach chorowite
przy zmianie pościeli patrzą błagalnie
konfitury plotą zapachy
kłamią jak najęte o zimie która ma nadejść
w butach z kożuchem
 
dopijamy czerwone wino
na spokojny sen


number of comments: 2 | detail

Marzena Przekwas-Siemiątkowska

Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 7 april 2017

Erotyk drapieżny


Trwoga oznacza nadmiar podniecenia, które blokuje ciało, które wytrzeszcza oczy, pustszy duszę, od którego zapomina się języka w gębie(...)
Pascal Quignard
 

 
 
 
była grota lekko ukryta za bukami
skąd dochodziło wróżebne krakanie wron
jakoby koczowanie zaistniało wspólne
wtajemniczeni powiadali
wziął ją z rana póki rześki
 
leżą zemdleni
na nic szturchanie czy nagły upływ krwi
warczenie dzikich psów budzi opiekuńcze duchy
on znów zatapia się w zacne lica
 
widok który przygodnym sępom
rozdziawia dzioby


number of comments: 2 | detail

Marzena Przekwas-Siemiątkowska

Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 2 april 2017

Mój bóg nie każe rodzić zgwałconej kobiecie

 
 
 
 
cisza zaczyna się w złotych kędziorkach
i maminych czerwonych szpilkach
świat wydaje się do zdobycia
wystarczy pokonać dwa stopnie
 
odwaga przychodzi w ciężkich buciorach
przy dobrze zaczesanych włosach
nie widać ściągniętych brwi
 
powroty przed ósmą
wyjścia po północy
albo po szesnastu godzinach pracy
 
do domu wszyscy mamy daleko
nieważne czy buty ścierają palce czy pięty
od przejścia do przejścia
piszemy scenariusze z wszechmogącym gdyby
 
 
 
 
 
 
 


number of comments: 1 | detail

Marzena Przekwas-Siemiątkowska

Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 24 march 2017

Zapewnienie Sary

Kochaj mnie albo zabij mnie.
Sarah Kane
płaszcz zawinął się wokół klamki
nie zażywam światła mieszkającego w szczelinach
mam mdłości nawet po porannym słońcu
prowadzę stopy w pole gdzie zakola z deszczu
i zboże pochylone w północ
w czarną zawiesinę nieba odleciały
lampiony z dobrą wróżbą
diabła warte
nic nowego  nie zrobię
repertuar wyczerpany
wkładanie palca do oka czy przyprawianie ogona
ograło się
zadłużone włosy i uda
spłacam rano przy każdym szarpnięciu
tnę marzenia wzdłuż kręgosłupa
łatwiej oddzielić je od siebie
łaknienie ustaje


number of comments: 1 | detail

Marzena Przekwas-Siemiątkowska

Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 21 march 2017

Wychowałam się na wsi.

Kiedy czytasz tekst kilka razy, to za każdym razem czyta kto inny.
 
Wiesław Uciechowski
 
po deszczu rosną pokrzywy i złośliwe dzieci
takie co prowadzą kota na sznurku
za robakami na haczyk
przeszukały grządki tulipanów
grą w palanta
wytłukły ostatnie szyby w szklarni
winne tumany kurzu
bo przysłoniły linie boiska
 
babcia  wystawiła na próg kompot z dyni
i chleb ze smalcem
żeby się posilić
psy wylały wodę z miski
myśląc że im też się coś skapnie
 
wieczorem wiadrami wniesiemy zboże do spichlerza
łagodzenie podrapanych łydek
odprawimy w kwitnącym jeziorze


number of comments: 3 | detail

Marzena Przekwas-Siemiątkowska

Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 8 march 2017

Zmiana pogody

 
 
na poddaszu  z palców nie palę światła
po omacku rozbieram się z rzęs
gapie pająki rozgościły się
jakby miały nadzieje na kawałek piersi
lub kolano
 
a ja
nigdy tak dotkliwie nie byłam tutaj
utykam na jedną nogę
druga w czarnych rajstopach
jak sen tylko w połowie wyśniony
gdzie diabły w kątach siorbią marazm
 
lęk i podniecenie usta w usta
nad pępkiem chłód
pozycja ani umierać ani rodzić
w sam raz na ten niż
 
 
 
 
 
 
 


number of comments: 2 | detail

Marzena Przekwas-Siemiątkowska

Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 1 march 2017

Czas rozpakować walizki

lekceważąc
trzaski sosnowego zagajnika i niskie loty jaskółek
doniosę do domu antałek od dziadków
tupanie nogą  w sieni pomniejsza strach
pod długą nieobecność myszy dobrane w pary
przy każdym szeleście stają na baczność
 
oswajanie nowych pająków trwa tymczasem
szklanki wymykają się z rąk
kożuch od niechcenia rzucony na hak
czas upiec wcześniej sprawione zające
sama zagęszczona strawa na niewiele się zda
 


number of comments: 1 | detail

Marzena Przekwas-Siemiątkowska

Marzena Przekwas-Siemiątkowska, 14 february 2017

Muszę odnaleźć sprzedawcę plasterków

 
                                                                                                      
 
Nad ranem, usiądę z kawą na huśtawce w ogrodzie i będę nasłuchiwała szczekania psów, z pobliskich domostw.
 
 
potrzebne plasterki z tych zwykłych
niepowlekane złotą nitką
na osiadającą nocą mgłę kiedy wiozę małej  do szpitala rosół
mała ma niemodnie długi nos zbyt bladą cerę i nie akcentuje
sąsiedzi wiedzą że krzyczy przez sen
 
plasterki które utrzymują kąciki ust jak do uśmiechu
wszak trzeba palić  światło we wnętrzach ciasnych tętnic
kreśli w myślach esy floresy od muru do łuku od łuku do bramy
od bramy do ulic Klimka potem Kościuszki
brak wolnych miejsc
 
plasterki by gwiazdę przytwierdzić do nieba
zasypia w małym łóżku w dużej ciemnej sali
gdzieś tam uczy się wypalania traw by przygotować grunt
 
plasterki na niedomknięte powieki
bo nie wiem co ścierać najpierw
rozlaną zupę czy łzy
 
 
 
 
 
 


number of comments: 5 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1