Poetry

Florian Konrad


older other poems newer

26 march 2016

Strachopłoch

 
niechcący podszedłem za blisko
element niepewny ideologicznie!
obrzępała! zastrzelić go solą!- ryczą alochtoni
przyjezdni mają najwięcej w gardłach
 
patrzę z politowaniem. piękna nienawiść!
owoc atomowy dojrzał w rękach despoty
leć!- ciska w historię. na strzaskanie karku
 
będzie źle, kochana. na kogo wypadnie
temu plastikowa pukawka w garść 
do kieszeni- drewniany czołg, atrapa kręgosłupa
 
Hitler rzuca ostatnią mandarynkę. choć zmienił 
fryzurę i twierdzi że ma na imię Florian
poznaję, to on. w gimnazjum
chodziliśmy do jednej klasy
 
osobowości paranoiczne: ze strachu
zakładamy obozowiska na skraju przepaści
 
pestki zasadzone w skalnych szczelinach
toksynka za paznokciem. niegroźna, nawet
jak przeniknie do krwiobiegu
 
zaschnięty tusz, nie cyjanek






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1