Poetry

Florian Konrad


Florian Konrad

Florian Konrad, 3 may 2018

Dysgeniczni

porwijmy zaproszenia. nie ma dokąd iść
mierżą mnie te wszystkie 
kinderbale dla kilkudziesięciolatków
stypy połączone z imprezami noworocznymi 
 
ludzie celebrujący przyszłą śmierć
ględzący o młodości, z którą się rozminęli
- to mrówki, co walczą o półcentymetrowy
ochłap owocu
 
dom kultury ożył, w oknach drży światło
zaraz zlezą się bandy nosicieli prawd 
(każdy ma swoją, przyrośniętą do kręgosłupa
- nie oderwać)
 
przyjdą pochlebcy ze zwierzętami
przywloką na smyczach pupilki 
pokryte śliską łuską
 
i będą się mieszać, łączyć z nimi, przelewać poglądy
(z pustego w otchłań - bezcelowa gadanina
od słuchania której tylko się wrzodzieje)
 
strach przed nabraniem złych cech
zakażeniem solą i czerwienią
(czym potem wywabić plamy ze związku, wie ktoś?)
każe się alienować
lepiej zatrzasnąć drzwi, połknąć klucz
nie przekazywać się dalej, w obce ręce
 
niech jedyną filozofią będzie bliskość
powtarzajmy ten cytat z jasnej książki
ciągle i ciągle
 
aż nie będziemy potrafili powiedzieć nic innego


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 2 may 2018

Eskapizm

dom - jaskinia wykuta w ścianie dźwięku
(jeśli będziemy zbyt szybko powtarzać słowo kocham
- zbryli się, stanie cegłą) 
plakat nieulotny rozklejony na niebie
(kochaj. znielub wszystko inne - prosi napis)
 
pod okna podchodzą fantastyczne zwierzęta
pawie - albinosy o ludzkich twarzach
mówiące gołębice i kruki
 
rzucamy kromki chleba, zatrute ziarno
 
chciałoby się pójść na spacer
jak najdalej od rzeczywistości
w siebie (to ogród, gdzie rosną
wyłącznie kwiaty ze szkła
nie depcz, bo się skaleczysz)
 
albo stanąć z nożem w dłoni
naprzeciwko Gordiosów
(plątaninę języków - ciach - jednym, energicznym ruchem)


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 25 april 2018

Przyjmij się

twoje myśli - swego rodzaju kwazikryształ 
pozornie reguralna struktura
jednak - wiele odmian
skupiska niepowtarzalnostek:
 
- błędy językowe (cisza zamiast krzyku
nawet, gdy mi się należy)
 
- rany defensywne, głęboko w podświadomości 
(czarny kufer z zardzewiałą kłódką
na dnie rzeki. dotknięcie grozi śmiercią!)
 
- kartka pocztowa między stronami księgi
(lepiej nie pamiętać nadawcy)
szczegółowy opis symboli - dozwolonych
jak i tych, które wolno jedynie przeklinać
 
chcę jeden, na dzisiejszy wieczór
aby go rysować, przy świecach
 
ostrożnie wyciągam palcami
są lepkie, trzeba uważać, by się nie wyślizgnął
 
patrz, co wybrałem:
mleczna kropla pada na glebę
złotoziem twardy jak beton
 
to wsiąka. zbyt wolno, ale
i tak się ukorzeni, wyda przezroczyste owoce
 
nie przejmuj się


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 23 april 2018

Krystalicznie. Albo ostrzej.

dostaliśmy prezent od losu:
(niespokrewniony wujek okazał się 
być bardzo hojny
kto by się spodziewał)
paczkę chwil skażonych alkoholem
wspomnienia, cierpkie i wyraźne
minuty nie podlegające większości praw
(w tej krainie obowiązuje jedno 
- do bycia wolnym od trosk)
 
rozpakowywaliśmy podekscytowani.
szeleścił średnio czysty papier
 
wiem, że można poprosić o jeszcze
zażyczyć sobie garść obrazów
każdy - wielkości dłoni
 
na jednych - my;  nadzy, i uśmiechnięci
trzymający gałązki oliwne, szyszki
świece z czarnego wosku
 
inne zaś - niech by były karykaturami: ja i ty
złączeni w jedno ciało, zrośnięci w budynek
(okropna hybryda pewnie zdechłaby chwilę
po namalowaniu)
 
ale jakoś  - nie śmiem. po co być zachłannym?
 
a teraz się przytul. wręcz ci nakazuję
za chwilę może być kiepsko
 
w progu, szerokim jak horyzont
stoi strach, wielkookie zwierzę. nie łasi się
wyciągasz rękę, aby pogłaskać
 
ugryzie?


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 9 april 2018

Amorfia

szkicuj wojnę. tak, jak ją czujesz: 
ma nie mieć kształtu
infragromady zmieszane ze sobą, nie odróżnić
kto należy do rodziny, a kogo trzeba 
sprzątnąć; zdrajca zmienia się w dym
po chwili - wraca w skórze naszego wspólnego brata
 
łam gałęzie, na pokaleczonym papierze 
musi zostać spisany akt kapitulacji. żywicą
i sokami
(nim wejdzie w życie - zostanie porwany
co do słowa)
 
złe czai się za biblioteczką
w kieszeni ma atomizer. chce rozpylić 
blask, płynne światło 
od którego oślepniemy
 
może tak będzie lepiej? nie można ciągle patrzeć
łapczywie, wręcz - na umór
pożerać się wzrokiem
 
to grozi ciężkimi powikłaniami
jeszcze by nam wyrosły żółte obręcze na palcach
i serce - stałoby się ciężkie, nie do udźwignięcia
 
czyż nie lepiej jest patrzeć na rysunek z góry 
kłócić się półgłosem, ciągle mając świadomość
że wszystko jest śmiertelne
a nawet najgłębsza czerwień może wypłowieć?
 


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 22 march 2018

Egzorta

choć czułem się całkiem nieletalnie
(zainteresowany zwykle dowiaduje się na samym końcu)
gdzieś na górze uznano, że nadeszła pora
aby mnie zagrzebać. mało istotne, w którym żywiole
 
podczas egzekwii padały słowa maszynowe
co drugi gest - był z automatu
z oczu blaszanych płaczek ciekł smar 
 
potem, jak łatwo się domyślić - pełen turpizm:
jeziorko, do którego wrzucane są prosektoryjne odpady
 
pochylony witam się z setkami odciętych dłoni
patrzę w blade oczy
 
za chwilę - niżej i niżej, wciągnie nas toń
 
na dnie śpi mały Titanic, porośnięty ukwiałami
zardzewiały szkielet dinozaura
 
wpłynę do środka jednej z kości
i będzie narodzenie. wstecz. wyschnie ostatnia kropla
 
to dopiero sztuczność


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 15 march 2018

Mistagogia

w przeważającej części składam się ze wspomnień
przeszłości - więcej, niż mięsa
 
rzadko udaje mi się odróżnić noc od dnia
to dwie strony monety wycofanej z obiegu
 
gdy próbuję nie rozpamiętywać - morzy sen
przychodzi w nim dziewczyna
jest niczym rozpoczynające się misterium
prolog poematu
 
kreśli mi na skórze tajemne znaki
rysuje węże i skorpiony
zdrapuję, zanim ożyją
warstwa po warstwie, zagłębiam paznokcie
 
a tam, w ciele- twarze, skorodowane samochody 
rudery na chwilę przed katastrofą budowlaną
 
tyle we mnie miejsc: placów, ślepych uliczek
po których chodzą ludzie bez twarzy
 
trudno dopełnić
ale próbuj, jeszcze się nie budzę


number of comments: 4 | rating: 1 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 10 march 2018

Zbieranie pyłu

 
satelity pod skórą zderzają się
koniec podróży, nie dotarłem nawet 
poza własną myśl
a chciało się dalej, wybiegać w przyszłość
uścisnąć rękę kosmitom (naiwniak! frajer!)
 
zasługuję na dyshonorowe obywatelstwo wsi, w której 
coraz rzadziej bywam, należy mi się 
każda z antynagród
jakie przyznawane są przez światłogłowców 
szydercze loże, gdzie zasiadają analfabeci
 
ostatnio wychowawczyni skrzyczała
mam zakaz bawienia się
kolcami z ikony cierniowej - bo jeszcze niechcący odłamię
i kto przyklei? a bez niej postać będzie brzydka
 
igła wkłuwa się w okrąg. po raz ostatni słyszę 
kołysankę, za którą grozi dożywocie (zaśpiewana
ze szczególnym udręczeniem nut - orzeknie sędzia
o wyjątkowo tępej twarzy
na chwilę przed wysłaniem mnie do poprawczaka
z którego nie da się uciec inaczej, jak przez chłodnię)
 
i pęka okrąg. i leje się czerń
z mego ciała wypadają niedopalone skrawki metalu
maluczcy wyciągają ręce, by złapać choć jeden nit
 
niepotrzebnie nastawiałem tę płytę
dźwięki nie prowadzą w kosmos, ani do wnętrza
 


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 25 february 2018

Milionsierdzie

obrazki znalezione na spacerze
 
dotknięci trzydziestotą wpełzają w związki
i wielosettysięczne kredyty 
(garby jak u słynnego dzwonnika) 
bladzi, z pierwszego odrzutu, ciągle in blanco
 
a ja właśnie doszedłem do wniosku
że całkiem fajnie byłoby stać się Jafarem
z disneyowskiego Alladyna
 
to piękna myśl. ma konsystencję kefiru
(może służyć jako lubrykant)
 
***
niepokojący szelest nad brwiami
-sarna przedzierająca się przez ostępy
idea zaplątana w kołtun
zobaczysz, co będzie gdy rozsadzi skroń!
 
***
TO MIEJSCE CZEKA NA TWOJĄ REKLAMĘ
***
jeśli potrzesz lampę na chwilę przed północą
olej zmieni się w whisky
to dobrze
 
pij i nie przejmuj się. jeszcze trwa bajka
tysiąc i jeden animowanych cieni
blaknie


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 17 february 2018

Wielowadzie

odmówiono terminacji, choć od początku było wiadomo
że nic dobrego nie ma prawa wyrosnąć
 
papiery nabrały mocy urzędowej
wręcz każda litera dostała odleżyn 
a i tak na drugie wezwanie 
zjawiłem się mocno spóźniony
dwie i pół godziny po zgaszeniu światła
(tak to jest, jak się nie ma zegarka)
cud, że wpuścili
 
- typ w zmechaconym swetrze, z teczyną pod pachą
oszust - nie oszust, ze ślepi źle patrzy, kacersko
stosunki z ludźmi - nieuporządkowane
- kręcił nosem pan rekruter wgapiając się 
to we mnie, to w plik starodruków
 
i jeszcze ten gladius iustitiae - po co on panu?  
piwa nie ma czym otwierać?
- a, żłobi się różne rzeczy. serca, inicjały
czasem nawet wyjdzie herb powiatu
to jak - pozwolicie się przyjąć?
- popatrzyłem błagalnie 
wyciągając czarne pazury
 
- wczepiaj się, tylko nie przez główne wejście
- padła odpowiedź
 
- posiedzisz w zakamarkach, podrośniesz
myśl się ukorzeni, może zacznie kwitnąć
za parę lat stwierdzimy, czy byłeś udany
 
wyszedłem bez słowa


number of comments: 0 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1