Poetry

Florian Konrad


Florian Konrad

Florian Konrad, 17 february 2018

Ekskryptyda. Albo nie.

traktowanie meblościanki siekierą, przez
łeb. skostniałe struktury państwa, o którym
wiadomo tylko tyle, że jest dość przytulne i małe
stolica leży między wazonikiem, a rybą ze szkła
- w jednej chwili stają się trocinami
 
półki łączą się z powietrzem, można położyć 
wszystko na Wszystkim 
- pięknie spadnie na podłogę, z hukiem
 
wybieram antydesign, przezroczystą tkankę
nieskończenie wiele konfiguracji
roztrzaskane filozofie
 
zmieniłem ustrój. od dziś panuje pandestrukcja
rodzice chowają przede mną książki
przez które starzy nudziarze mówią
głosem z papieru (Zbiór zadań z molestatyki
PIW, 1976). była dziewczyna 
w pośpiechu wynosi pamiątki
porcelanowe kajdanki, kneble
 
najwyższym prawem jest pył
uporządkowany w pewien sposób, wżarty w szyby
 
na gruzowisku, ruinach domów z płyt paździerzowych
położy się nowe gatunki bibelotów, czaszki zwierząt
i wszystko będzie proste
jak koszmar, który niedawno ci objaśniłem 
 


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 15 february 2018

Demarkacja

 
zmieniamy się, rzekłabym - dość gwałtownie 
gdy słyszymy szepty ze wschodu
 
zapominamy o kraju, udając ślepców
wędrujemy pomiędzy bruzdami 
 
wyostrza się obraz, jeden po drugim
czujesz? – układają się warstwami
w brudnym rękopisie o czarnych okładkach
na ciemność nachodzi druga
cała w srebrze (paradoks!)
 
przykryj ją, kochanie
płótnem. ale nie białym
po co się poddawać? tyle jeszcze 
przed nami -  poziomów, granic
tak wiele do nie obejrzenia
 
kraje kolorowe, pełne kontrastów
które aż się proszą by 
odwrócić od nich wzrok
czarnoziemy owinięte flagami
 


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 11 february 2018

Uwierzytelnić

odwróć głowę, szybko! jak, kto to był?
krygant, ofiara nieudanego restylingu
nosi w sobie teatry i firmy kosmetyczne
całe fabryki w nim drzemią, czort raczy wiedzieć
co się tam produkuje
 
kiedyś przejechał sobie nożem 
przez całą szerokość czoła
chciał postarzeć się w jednej chwili
w czerwonej zmarszczce świecą 
jego myśli. dobrze, kochanie 
że się nie przyglądałaś
 
wariat z niego, wstydzi się być młodym
każdego wieczora pada i umiera. publika przywykła
że nigdy nie dogra jak należy
ostatnia scena - pokraczna jak zawsze
 
u niego w pokoju, znajoma opowiadała
- rzędy misiów i lalek, nieme audytorium
 
kończy się tam, monologując 
o wyższości ostrza nad telefonem
 
gada o sobie z nutą poezji w głosie
że jest jak gorsza połówka domu - bliźniaka
niezasiedlona przez dziesięciolecia
 
śmieją się barbie, biją brawo pluszaki bez głów


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 7 february 2018

Papierowe dzieci

łapią się za ręce
taki udawany cmetarz, łąka z drzemiącą
wewnątrz bielą. przestrzeń pomiędzy palcami - 
 
statyczne szalenisko, niby tętniące gwarem
jednak - kamienne, dyskoteka, na którą spadł 
niewystygły popiół. próbujemy szukać kogokolwiek
po datach, twarzach 
odbitych na muszlach porcelanek
 
pozornie - nikogo nie ma
przemarznięci żołnierze, cudem uratowani 
alpiniści - oni wszyscy - w gorącą zamieć
 
domyślamy się, że panuje 
zazdrość wsteczna, sięgająca głębiej, niż kość
bohaterowie oraz łajzy, odkrywcy pustyń na Księżycu
i pan - pierwszy zdobywca, przecieracz szlaków
- jakby mieli za złe, że dopisujemy
nowe wersy, że umiemy czytać alejki
 
dzieciaki wracają do domów
- ciągle gapimy się w ziejącą wyrwę
jaka została na placu zabaw 
 
rozpadlinę, w którą można
krzyknać dowolne słowo
echo powtarza jedynie
 -późno -óźno -źno


number of comments: 6 | rating: 4 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 4 february 2018

Prozemat

autentyczny sen mojej Dziewczyny

znajduję się w hotelu zbudowanym na środku jeziora
by się do niego dostać
trzeba odszukać kładkę 
 
wąską na szerokość męskiej stopy
jest zalana wodą i nie mam pojęcia 
jakim cudem ją znalazłam 
 
wchodzę do siebie 
(wynajęłam obskurną klitkę)
- a tam jakaś kobieta przesadza kwiaty
 
używa ziemi z biogranulatem, ekonawozem
każe mi zanieść doniczki na ostatnie piętro 
pokój sama mam znaleźć, nie podaje numeru
 
iść po schodach? nie ma głupich
 
zastanawiam się dlaczego w nowoczesnych hotelu 
zainstalowane są windy z lat dwudziestych
o kratach pokrytych rdzą (windoruiny!)
nie mogę  otworzyć, szarpię je
jeden kwiatek wypada z rąk
 
zbieram ziemię i w pewnym momencie 
uświadamiam sobie, że nawóz gapi się na mnie
chcę go wchłonąć
półświadomie zjadam napęczniałe kuleczki - 
oczy, paskudne i jakby nie z tego świata
 
czuję jak się we mnie rozrasta, mutuje
zaczynają wychodzić suche pędy. każdy 
wieńczy ususzona główka. ludzka
część ciała jakiegoś nieszczęśnika
który miał nieszczęście zbłądzić na Borneo
(czym się staję?)
 
o dziwo nie czuję strachu, tylko ból
przejażdżka starą windą zamienia się 
w dreszczowiec: gaśnie światło i wysiadam

drzwi. klamka. naciskam.
 
w pokoju, za ogromniastym biurkiem 
siedzi kompletnie łysy facet
młody, taki dwudziestoletni Telly Savalas
 
jest napalony i obleśny, rozbiera mnie wzrokiem 
gorąco mi, chcę go całować
pieścić owymi łepetynkami
jakie mi nagle wyrosły na ciele
(niech umrze! niech umrze!)
 
przyciągam bliżej ohydynusa, poddaje się
mojej woli. doprowadzam go 
do eksplozji krwistocieplnej
 
jego czerwień wsiąka w zaschłą skórę 
i wtedy, dopiero wówczas staję się w pełni sobą
dopełnia się jakiś akt, podniosły 
i niosący wyzwolenie (Floracja?)
 
budzę się spełniona
w krainie, jaka została za mną 
oślepło wszystko co złe
 
będzie szukać, po omacku
może nawet każdej nocy
ale już nie trafi


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 4 february 2018

Decentrycznie

 
dwa zegarki stojące na telewizorze
którego nie sposób wyłączyć 
(prąd w moim pokoju ma świadomość
to wyjątkowo wyjątkow złożliwy organizm):
elektroniczny - działa, co do sekundy
(odbieram go jako alegorię nudnej normalności)
i stary budzik, nakręcony ostatni raz za komuny 
 
ten drugi - mieści w sobie muzem czasu, który
ledwie zaistniał, chwil widmowych
niby z bajki w reżyserii Tima Burtona
 
krótko po wybiciu godziny duchów
złażą się, mitologianci
spieszą w maskach p - gaz
na imprezę haloweenową
może udawane konklawe
potykają się o za długie suknie
 
w skórę i metal wżera się dym
 czarny, znaczy - znów kłótnie na szczycie
ciężko wybrać kozła ofiarnego, 
który wziąłby odpowiedzialność za wszystko, co niedobre­
 
a ja? stoję poza wszelkim porządkiem
już nie umiem czasu
całe szczęście
 


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 3 february 2018

Handlarka roszczeń

bloczysko, gdzieś na marginesie województwa
drzwi i okna łuszczą się, odpadają wraz z tynkiem
 
podwórko w kolorze ecru
pomiędzy śmietnikiem a parkingiem 
- ściana straceń, na której wyświetlane są 
mało wesołe kreskówki, filmy dokumentalne 
o świeżo wytrzebionych gatunkach
 
widownia - od lat ta sama:
garstki skruszeńców, pracownicy patologiarni
każdy z nich w suchych dłoniach trzyma 
bukiecik skarg i zażaleń
prośby spisane solą na pergaminach 
 
chodzę między nimi, cicho pytam:
masz nowe pretensje do świata? 
- daję stówę za każdy uzasadniony powód
 
zawsze coś się znajdzie 
jak nie nóż, to stracona szansa
spóźnienie się, czy w ogóle - narodziny
 
sprzedają też drogocenne, choć potłuczone 
okulary. resztki różowych szkieł
przypominają ostrza (małe gilotyny do oczu
by nie trzeba było oglądać 
kolejnej szmiry)
 
kupi je ode mnie artysta z sąsiedniej parafii
od lat, mozolnie kleci witraż
w przydomowej kaplicy


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 3 february 2018

Defenestranci

porównywanie do kwiatu jest banalne
ale czasami nie da się inaczej, przecież
widzę w tobie lawsonię bezbronną
 
dziewczynę o oczach słodowych, 
w które nie można patrzeć zbyt długo
(kończy się odurzeniem, co nigdy nie przechodzi)
 
mój dom to kosmos. rzuciliśmy się w niego
mając za nic grawitację. spadamy wzwyż
(szlaczek, serpentyna między skupiskami planet
każda - pokryta żużlem, pełna utajonego życia
ludzi udających domy z zamurowanymi oknami)
 
kiedyś była tu Wiara, nie najwłaściwsza
rodzimowierstwo satanistyczne, powykręcane
kły, ostrza wideł; brzydkie grymasy
 
pozostaje Nadzieja, na jak najdłuższy lot
bezkolizyjny
 
i M...ść (litery w środku wyrazu zajęły się ogniem
spłonęły od wewnętrznego gorąca
ale myli się ten, kto uważa że chciałem 
powiedzieć Małość, lub inną bzdurę )
 
zderzenie się z jakimkolwiek innym ciałem niebieskim
(żarzą się, bezmózginie, których głupota
jest wielkości UY Scuti)
będzie niezwykle bolesne
zwiędniemy w jednej chwili


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 3 february 2018

Blanknot

powinnaś znać prawdę
mówi do ciebie Niebol zapatrzony w obłoki
zabujany w gwiazdach i kometozbiorach
skażony jak mury Zakładów Wytwórczych Lamp Rtęciowych
 
w głębokich sejfach z kamienia trzymam
radio - aktywa, świecące płatki skóry
 
włosy rosną mi do wewnątrz, oplatają mózg
więc próbuję udawać nieokiełznańca
 
z marnym rezultatem, plastik wytrąca się
na wewnętrznej stronie dłoni
znaczy - jestem za głęboko cywlizowany. szkoda
 
wydajesz się być czysta i obca
(kto wie, co naprawdę lęgnie się w głębi bieli?)
niczym wyrazy nie używane przez domowników
które pierwszy raz usłyszało się w telewizji
albo od nauczycielki polskiego
 
w nocy, gdy  jesteśmy dziećmi 
(po zmroku każdy ma najwyżej dziesięć lat
za dnia - więcej)
marzy mi się, że oklejam cię błyszczącym
 
i ciemnieje, wżera się, ten mój ex libris
znak nie do podrobienia
 
ech, niestety - zawsze nastaje ranek 
przychodzi pan krojczy 
z przezroczystymi nożyczkami
 


https://www.youtube.com/watch?v=FgxwKEuy-pM


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 26 january 2018

Cytofag

nie od dziś
w ludziach - wyjątkowo paskudna pogoda
 
społeczeństwo jakby targane wiatrem
(trudno ustalić, kto wzbudził zamieć)
 
gryzący piach, od którego ślepną prorokinie
pełno go na ulicach
 
rytualne kłótnie o najczystsze nic
zagryzanie się, co do komórki
 
nacyjka, którą kieruje Głupi Żart
śmieszą nas worki pełne śmieci, szmat 
pozostawiane codziennie w oknach życia
pranksterzy oblewający przechodniów 
czerwoną farbą
(przez gardła - sierp i krzyk!)
 
w oddali kiełkuje słońce, kropelki mgły
osiadają na papierowych tęczach
kwiatach ze szkła
 
obawiam się, że niedługo
przestanę widzieć wszystko w niejasnych barwach
(ociemniałość - skuteczna forma 
walki z czarnowidztwem)


number of comments: 0 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1