Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

14 february 2016

Kiedy zabijano muzy...

Kiedy zabijano muzy,
nikt nie płakał na Parnasie.
Klasykę zmieniono w gruzy.
Ostrzegano o tym czasie,
że nadejdzie i zrujnuje,
że ośmieszy i obrzydzi
i nikt nawet nie odczuje,
gdy opłacą straty żydzi.
 
Kiedy prostak gwałcił sztukę
i w Sztokholmie i w Kolonii
znaleziono w prawie lukę.
Wciąż znikali niewygodni
i przymykano powieki
na odgłosy gilotyny.
Nie palono biblioteki,
lecz w niej syczał wciąż lont drwiny.
 
Laur zmieniono w łapówkę.
Druk w brukowce. Noble w śmieszność.
Zamknięto miłość w probówkę.
Wykreślono słowo "wieczność".
Nowe posągi bez głowy
przypomnieć miały Brukseli,
że nastał porządek nowy,
a ten dawny diabli wzięli.
 
Tylko gdzieś na krańcu świata
w zaściankowej ksenofobii,
nie bali się ludzie bata
i woleli być niemodni.
Drogi tu były Krzyżowe.
Ludzie przy kolejnych stacjach
i nie miało wejścia nowe.
Nastąpiła konsternacja.
 
Ma być miejsce dla każdego!
Dochodziło nawet z Rzymu.
Siła złego na jednego,
lecz nie pomógł strach i przymus.
Nie pomogły parlamenty,
rady i Weneckie Sądy,
więc rozległy się lamenty,
że już na to nie ma mądrych.
 






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1