Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

21 april 2016

Sprzątaczka w czarnej woalce

W szklanych swoich gabinetach 
w wygaszonych snów ciemnicy,
po szampanach i minetach
drzemią Unii politycy.
 
Obżarci prawem człowieka,
tolerancją namaszczeni,
obmyślają gdzie uciekać,
kiedy wstręt już trend odmieni.
 
Szklany sufit zamknął plany.
Pod stopami piętra liczne.
Kto przygarnie niewybranych?
Partyjne domy publiczne?
 
Może wezmą OeNZety,
albo tajny rząd światowy,
lub układy i sekrety
posiwiałe skryją głowy?
 
Czas jest ich największym wrogiem,
a przecieka wciąż przez palce.
Na co czeka tuż pod progiem
sprzątaczka? W czarnej woalce?
 
Jeszcze dzisiaj mogą wiele.
Zniszczyć państwa i narody,
ale dzwonią już w Kościele,
że się zaczynają schody.
 
Idą po nich beduini
i haremy wiodą liczne.
Znają tego, co zło czynił.
Znajdą kręgi polityczne.
 
Do wysokich gabinetów
sięgnie nadchodząca fala
pochylonych wojną grzbietów
i przewróci posąg Baala.
 
Pozostało praw szaleństwo.
Maska twarzy hybrydowa.
Kto utracił człowieczeństwo
nigdzie w świecie się nie schowa.
 
A tam wiosna na Kaszubach
i pluskają o brzeg Wdzydze.
Miał być sukces. Przyjdzie zguba.
Na powroty szans nie widzę.
 
 






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1