Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

18 april 2011

Czas Błogosławieństw

Dobijanie rewolucji. Twardo - po arabsku.
Krew zachodnich demokracji wsiąka w głąb, do piasku.
Okradzione pokolenie wielką cenę płaci.
Wiatr pustyni - biały rumak nagle się ochwacił.

Czy to było rozpoznanie w konfrontacji z siłą?
Czy za bardzo uwierzyli w to, co im się śniło?
Może był to akt rozpaczy - desperacka próba.
Świat zobaczył jak może być dokręcana śruba.

Ewidencja, znakowanie, wystraszenie stada.
Izolacja i podziały. Milczenie sąsiada.
Potem już pacyfikacja i cyber-metody.
Oniemiałe, ogłupione, wstrząśnięte narody.

To się wczoraj wszystko stało, lecz widzieć nie chcemy.
Benedykcie! My na sobie ciężar ten czujemy!
Dziś nauka, nowoczesność złu potulnie służy.
Dramaty wstrząsają światem. Trwa burza po burzy.

Pamiętamy! Przed Zbawieniem jest jeszcze Golgota.
Komputery chcą otwierać do otchłani wrota.
Wielkanocna dzisiaj ludziom potrzebna nadzieja.
Sprawiedliwa! Mocna wiarą w Tego, co pozmienia!

To są czasy Błogosławieństw z Kazania na Górze.
Zło, co wojnę rozpętało przeciwną naturze -
przeciw prawdzie, Kościołowi, ludziom zubożałym -
zepchnie głośne "Alleluja!" w pochodzie wspaniałym!






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1