oczy jak pustynia, 26 february 2013
Śnił mi się mężczyzna,
czarny, brudny, zgorzkniały
od niepowodzeń.
Ciągnął dom,
pochylony jak chłop,
czy żołnierz.
Droga wydarła mu buty
i wszystko, co wypadało
przykryć dachem.
Lina sklecona z rzemieni
wrosła w ramię.
Ciemność wokół niego
i w nim, wybuchła w połowie
pacierza.
Sztachnął się,
zasępił.
Dom spakował
do butelki po dżinie.
/wersja warsztatowa? /
oczy jak pustynia, 29 january 2013
znów widziałam we śnie
jak wchodzę do sklepu,
z potrzebą uwolnienia się od ciężaru,
który zjadał mnie od środka.
ale tam nie złapałam nikogo,
przed kim mogłabym się wygadać.
przybita podążałam za zaprzątniętą głową,
nie wiedząc dokąd prowadzi.
złość we mnie dyszała,
piana kapała z pyska,
przechodziły koło nosa korzystne oferty,
półki metalowe uginające się
pod naciskiem wyjątkowych okazji.
z trudem utrzymywałam się na linie,
która przypełzła ni z gruszki, ni z pietruszki,
ni z lęku przed samotnością
i na swoim końcu zawiązała pętlę.
coś strzeliło do głowy,
by odpuścić sobie
życie. skoczyłam i zbladłam.
zawisłam uwiązana za nogę
do gałęzi drzewa.
głupie(c) – pomyślałam.
/szkic/
oczy jak pustynia, 17 january 2013
zastał ją w szczerym polu pod gołym niebem była
i jednocześnie jej do tej pory nie było budowała zamki na lodzie
zabijając czas
a on chciał wszystko od zaraz
potrząsnął kołdrą puchową wywracając świat
do góry nogami wyszła jak spod pędzla ciepła wilgotna
i cała w śnieżyczkach
oczy jak pustynia, 10 january 2013
dawno dawno temu zatrzymywałam się przed każdym lustrem
jakbym chciała zwrócić na siebie uwagę dzisiaj życzę sobie
aby spadły z obrazami końca świata ze ścian
chcę ostatecznie zaszyć się pod własnym prześcieradłem
z nadzieją że nie wyjdę spod niego żywa
oczy jak pustynia, 31 december 2012
wiem że tam
na pierwszym od nieba
stopniu schodów
ktoś rozdmuchał jasność
na śmierć
chciałabym podążyć za przebłyskiem rozżarzonym w płomień
który (s)pali mosty
i odlecieć
ale jestem jak ćma
którą ciągnie w dół
przywiązany do skrzydeł
wypalony
przydrożny
anioł
oczy jak pustynia, 6 november 2012
mogłabym bez końca przywoływać w pamięci
obraz kobiety i mężczyzny którzy jak za liźnięciem
czarodziejskiej różdżki odzyskali apetyt
na więcej przestrzeni
para zastyga na moment wyciąga ku sobie szyje
i głowy na karkach w głowach ma coś co się nie mieści
tylko przemyka zdumiewa i jest
nie do uwierzenia
oczy jak pustynia, 11 august 2012
pamiętam jak tańczyłam w kółko
i pociemniało mi w oczach
około północy zerwałam się na równe nogi
pobiegłam jak szalona
długim korytarzem
do drzwi stawiających opór
pchnięte
skrzypiały okrutnie
wpadłam
na kobietę tnącą smyczkiem żyły
- znowu się zraniła
i nie ma winnego
bredziła o miłości
zmyłam jej głowę przeprowadzając przez ból
w pozycję embrionalną
okrytą ciepłą skorupą trzymałam blisko
siebie by znów się nie zgubiła
coś podałam na sen
teraz za nią oddycham
/szkic/
oczy jak pustynia, 31 july 2012
dotyk mógłby być tu lekarstwem
gdyby nabrał kształtu
a tak
pytam czy los się do mnie uśmiechnie
stawiając tarota
jestem królową monet i królową mieczy
kobietą na stanowisku
która cierpi na deficyt ciepła
dbam o swój wizerunek i czyste
zasady nie unikam pracy
i nowych wyzwań
zżera mnie niedosyt możliwości nadziei
i wrażenie stagnacji
szczęśliwie nie żyję tylko wspomnieniami
nie rozpamiętuję przebrzmiałych chwil
w temacie tu i teraz
nie biorę pompatycznie błahych zdarzeń
które w niesprzyjających okolicznościach
mogłyby nastąpić
cenię sobie ludzi którzy nie polegli
w walce z wiatrakami
i mimo rozdarcia
analizując wszystkie za oraz przeciw
próbują sprostać wyzwaniom
wierzę we własne siły
i wbrew skłonności do izolacji
zwielokrotniam wysiłki w poszukiwaniu
oczy jak pustynia, 28 july 2012
praktycznie to guzik o tobie wiem
ale śmiało mogę powiedzieć
że widuję cię często
w moich snach
śnię że skądś ciebie znam i non stop
chodzę za tobą jak suka
przywiązując się
oczy jak pustynia, 18 july 2012
od pewnego czasu czuję
jakby ktoś budował we mnie dom
i nim mnie przygniatał
posiadam zatem wnętrze
o którym wcześniej nie wiedziałam
nie potrafię udźwignąć
oczy jak pustynia, 17 july 2012
ubrana w długą czarną bawełnianą sukienkę
wybiegłam w stronę jeziora na otwartą plażę
aby dojść do siebie po iluzji która mnie
nabrała wymagałam ciszy ale głowa ciężka
od zmęczenia buzowała na słońcu i nastąpiło
krótkie spięcie wpadłam w zakręt narzucając
samozaciskową pętlę dwulicowi ludzie
obiecywali zdystansować do świata czyniąc go
bezpiecznym wiedziałam że wpuszczają w kanał
a mimo to zaczęłam spadać w dół
wypełniony żalem na szczęście chwyciłam się
słów jakie chciałam usłyszeć znów potrafiłam
zebrać myśli odtrącone na bok wyszłam
poukładana w siłę z jasno nakreślonym planem
oczy jak pustynia, 15 july 2012
podobno urodziłeś się w nienaruszonej błonie. ciekawe,
że dzisiaj prowadzisz walkę z wynalezionym wrogiem,
który chce wszystko zniszczyć, nie akceptując jasnych
definicji. przywiązany do kieliszka zapijasz zdławiony
głos sumienia i trudno ci jest się (na nogach) utrzymać,
powstać z upadku, zaistnieć o własnych siłach. nie masz
nikogo i o czym pogadać. łowisz wodę w mętnej rybie,
szukasz całego w dziurze, stogu w igle siana, niezmiennie,
od początku, sposobem niewłaściwym, próbujesz gonić
świat, mając w zanadrzu tysiąc powodów aby się napić.
nienawidzisz świąt, życzeń, rodziny, nałogu. może i chciałbyś,
ale nabity w butelkę nie potrafisz zmartwychwstać.
oczy jak pustynia, 8 july 2012
wieczór bezznaczenia plus lokal
w którym nikt od dawna nie tańczy
ciężki aromat kawy trunków i los
porzuconych miesza w głowach
zawieszona nad filiżanką kawy
popatruję jak jedna para kłóci się
popycha i ona upada wylewając
żale on podnosi ją niczym krople
wody podtrzymuje na duchu
po czym odpływają w nieznane
poruszona nie wiem co zrobić
z oczami o rzut beretem dalej
anioł - nie facet w normalnym wieku
skinieniem głowy zaprasza do siebie
podchodzę nieśmiało poprawiając
włosy sprawdzam czy się znamy
wstał strzepnął nieistniejący pyłek
z ramienia wyciągnął rękę i zrobił
wrażenie przysiadłam się obok
kokieteryjnie zaplatając
nogi kelner przyniósł browar
i miedziany wermut rozgorzała wojna
z podstępnym wrogiem
bezlitośnie zabijał szare komórki
szukaliśmy schronienia rano
obudziłam się w wymarzonych
skrzydłach leżałam bez słowa
namiętnie przypominając sobie
gorący wieczór nagle zerwałam się
jak z wykładów pod prysznic
w biegu zatrzymało mnie
lustro pokręciło z niedowierzaniem
głową i wysłało po rozum
- kurwa kto nastawił budzik!?
oczy jak pustynia, 28 june 2012
przez moment wszystkie wiersze
tłoczą się wokół głowy
wyglądam jak lampka
w świetle ciem lub księżyc
który ziębnie od własnego chłodu
po skórze przebiegają dreszcze
szukając przejścia
na drugą stronę
nie mogę oddychać
/szkic, na gorąco podany - inspirowany/
oczy jak pustynia, 25 june 2012
zedrzyj ze mnie to wahanie czy słusznie czynimy
skoro wstydu nie ma a wizje rozwiane
jak włosy bez śpiewu
tylko czułość głupia ręce rozbiegane
rozpalone chwilą
ubierz mnie w ramiona jak w ciuchy Versace
i nie pozwól odejść w potencjalną ciszę
błogie ciężkim czyniąc
12.01.2010
oczy jak pustynia, 25 june 2012
nieskończone studia lecz nie w ciemię bity
przyjemna aparycja i w dotyku konkret
tartuffe - cynik
kadzi przy browarze zanęca uśmiechem
i dostrzega siebie w rządzie parlamencie
w rzeczywistości
boleśnie odbiega od własnych przekazów
przestaje być lepem dla rozumnych kobiet
które go wyniosą
w aleje nędzarzy
styczeń 2010
oczy jak pustynia, 24 june 2012
właściwie uważałam że nic nas
już nie łączy i dzieli rozmowa
tymczasem miałam sen -
byliśmy blisko siebie
odkryłam się i przestałam
bronić pragnęłam abyś stanął
przede mną nago z zawiązanymi
oczami i skoczył
głową w przód
/szkic/
oczy jak pustynia, 24 june 2012
wiatr jak w amoku szalał
biczami deszczu smagał
połamał drzewa
i skrzydła
szedł więc
niczym wierny pan do swojego psa
nagle skamieniał
spuścił głowę
zapłakał
wiadomość dostał z góry
/nie zdążył/
ktoś na drodze przejechał pijaka
2008-12-03 / 09:40:23
oczy jak pustynia, 23 june 2012
możesz machnąć ręką
na słowa nawijane szeptem -
nie potrafię nic zrobić abyś myślał
miłość jest we mnie
snem który miałam w nocy
dziś odnajduję się
w bezustannych metamorfozach
podtrzymując równowagę pomiędzy
oczy jak pustynia, 19 june 2012
w mieście padaliśmy jak kawki
więc gdy tylko ruszył weekend coś w nas
wstąpiło aby uciec od zgiełku i smażyć się
w coraz większym piekle
wieczorem kiedy mieliśmy dość
w czubie Adam przepadł niczym szansa
na ćwierćfinał w Euro
instynktownie szukaliśmy a on
jak gdyby nigdy nic nagle wyszedł
z jeziora ubrany jedynie
w gęsią skórkę
oczy jak pustynia, 12 june 2012
wbrew pozorom ten wiersz tu jest
pewnie był od samego początku i tylko
potrzebował czasu żeby ujrzeć światło
niemalże cała historia w nim zawarta
to ta sekunda przed śmiercią kiedy życie
staje przed oczami z opuszczoną głową
koncept został zapożyczony z rozmowy
którą niegdyś posłyszałam przez sen
w szalenie aktywnej wyobraźni
udawała że mnie tam nie ma a ja byłam
z nieuzasadnionym poczuciem winy
przeszłam obok na drugą stronę
otwartego ognia
oczy jak pustynia, 10 june 2012
Jak zawsze, kiedy mam wolne, natura potrzebuje
deszczu. Upodabniam się do dymu i przędę pomiędzy
meblami aby nie brnąć w błocie.
Zastygam bez pomysłu przy oknie. Wyczerpanym
wzrokiem podpatruję żywioł, który trawi ulicę.
Jak nic przegrywam z pogodą.
W tych warunkach nie potrafię normalnie
funkcjonować ani myśleć. Gdybym miała z kim,
pewnie odgrzewałabym wojnę,
a tak, marznę, przykładając dłoń do szyby.
oczy jak pustynia, 9 june 2012
nie jestem w stanie szczerze zapłakać.
mam dach nad głową, ubranie na grzbiecie,
białe wino w lodówce i kanapę z funkcją
spania. niczego mi nie trzeba. czasami choruję
na duszę. zaszyta w czterech ścianach użalam się
nad sobą jak nad losem trzymanej w kuli
rybki.
oczy jak pustynia, 7 june 2012
paradoksalnie marzy mi się być małą księżniczką
ukrytą pod ekstrawaganckim melonikiem
do którego ronda przymarzałby śnieg
oczami zawodowca biegłabym wzrokiem
w niedaleko rozkopany czas przyszły
zamykając go na cztery spusty
zanim padłby
strzał
oczy jak pustynia, 2 june 2012
noc. druga pięćdziesiąt trzy. wyczekując ofiary
zasadził się przy zamykającej przestrzeń kutej
balustradzie i padał gęsto na szyby przyciągając
uwagę. słyszałam z odległości pary kroków
jak podszedł ją od tyłu, chwycił pewnym ruchem
i zanurkował w przewietrzonym futrze.
haczyk - pomyślałam i bezmyślnie przywołałam
sukę. wilgotna wgramoliła się na pościel i mrucząc
szczęśliwie zamknęła ślepia. stał się niewidoczny
niczym napity nieznajomy i opadł na łóżko pociągając
mnie na siebie. usiadłam okrakiem.
zgłupiał - ulotnił jak kamfora. za nim nadciągała burza.
przyparta do ściany dałam się ponieść - przyszedłeś
mi na myśl, ułożyłeś w ramiona. piszę. kocham. czwarta
dwadzieścia - dobijam do dnia.
/szkic/
oczy jak pustynia, 24 may 2012
nie zatrzymuj słów. pozwól im przejść
w cwał, pod zasłoną metafor.
niechaj zerwane z kopyta śpieszą
na zatracenie.
znam je, od nocy, w której przyszły
na świat - nie dadzą się tak łatwo
podejść i uwięzić w boksach. spłoszone
szukają ratunku w ucieczce.
dyszą, parskają, odwracają łby
żeby zobaczyć, czy autor nie dopisał
lassa. niewiele w nich poukładania,
myśli, czy poświęcenia dla orki.
na(d) siłę nie pociągną!
odłączając się od rzeczywistości
chcą spróbować przeżyć w dziczy
aby zebrać stada. nie to nie konie
apokalipsy, za którymi idzie piekło,
ale treści, którym inaczej pachnie siano.
wiersz, biały, nieopanowany, którego
pozbieranie wymaga czasu i anielskiej
cierpliwości. może kiedyś nabierze
wiary w siebie, zaufa swojemu panu, a ten
popuści wodze fantazji i skoczą
razem. jednak dziś stanął dęba i poniósł.
/szkic/
oczy jak pustynia, 3 may 2012
obudziłam się wcześnie rano
absurdalnie wlepiając wzrok w cztery
przegrody czekając aż się załadują
bunt we mnie był ukierunkowany
na błyskawiczne nasilenie
wartości pozytywnego myślenia
na początku szło świetnie
po drugiej kawie - podłamanie
w samo południe śmierć zgasiła
maksa
oczy jak pustynia, 28 april 2012
nie zatrzymała go w domu pogoda w kratkę,
nie przechwyciła żona, córka ani syn.
dał nogę, w klapkach na różowych podeszwach,
tam, gdzie wczoraj. przysiadł się na ławce,
do otwartej butelki piwa, zaszył
pod piórami i odpłynął na skrawku papieru,
z nadzieją, że przetrwa. niebawem ogarnie
chwilę słabości, uniesie głowę i zakłóci obraz.
oczy jak pustynia, 27 february 2012
potrzeba wytrzymałości
aby tak żyć
a bar przyciąga
przez wiele kolejnych dni
- co piję?
prawie wszystko za tysiąc
powodów bo mam charakter
a jemu potrzebne paliwo
do ucieczki
- kim jestem?
kimkolwiek
bez pracy zasiłku i renty
poza tym jak każdy
czasami czuję się zmęczony
gdy nic nie wychodzi
- o czym marzę?
żeby się nie zakochać
i znów nie przechodzić miłości
do szczęścia wystarcza
kapiący kran i
pełna butelka
- co z przyszłością?
kiedyś chciałbym napić się z klasą
i nie myśleć
że bezmyślnie popełniam błędy i idę
bez imienia
w niewłaściwym kierunku
a w życiu
zawsze jest inaczej
/szkic/
oczy jak pustynia, 12 february 2012
kiedy odszedłeś poczułam ulgę
że nie byłeś całym moim światem
i czas upływał
dalej wystarczyło myśleć
jak nie wpaść w pracoholizm
oraz na siebie
nawzajem dopiero we śnie
emocje grały pierwsze
skrzypce