Wieśniak M, 2 december 2011
człowieka
trzeba wyssać z mleka
zassać z niego
aż do zgonu
idą
idą ludzie
bebilonu
Wieśniak M, 2 december 2011
zapomniała o mnie
nie wzięła za rękę
nie poprowadziła
nie pchała
nie ciągnęła
wystrychnęła
siedzę nad resztą życia
rozwiązuję krzyżówki
przeżuwam zamienniki
za połowę stówki
oszczędziłem na prądzie
i gazie
nie używam
na razie
"dolna warga" a - sześć pionowo
na cztery litery...
Wieśniak M, 1 december 2011
upadnie ci książka
podniosę szczęśliwy
zaproponuję spacer
będziesz mogła dopiero
od wtorku
zaczynając od początku
ona będzie umierać
wezmę cię za rękę
poprosisz o chusteczkę
zapytam czy wszystko
w porządku
zaczynając od początku
będzie padać deszcz
z kieszeni płaszcza
wypadnie pierścionek
zażartujemy w jakim
obrządku
zaczynając od początku
zauważysz je wreszcie
w czasie obiadu
przeklęte skarpetki
na środku pokoju
od piątku
zaczynając od początku
Wieśniak M, 1 december 2011
ćmę ćmi ciemię
zaciemnionej od słońca
śnieniem
o upojnym
blasku świecy
tylko cień ćmy błogo
ściele brzuch
ale plecy?
Uch!
Wieśniak M, 1 december 2011
poranek zamglony
snuje zźiębłe zjawy
arterie w mroku
bocznych ulic nawy
uśpione uśnione
rozmywają formy
oświetlony śmietnik
zwrócił niepokorny
bez wstydu bez lęku
niepoprawne treści
kot przemknął ospale
nawet zaszeleścił
pochowaną jesienią
w plastikowych worach
zgaszone samochody
ledwie jadą w korkach
na wschód na zachód
z północy z południa
to moja warszawa
czwartek pierwszy grudnia
Wieśniak M, 30 november 2011
poległem w zimowym
podejściu
zawisłem bez czucia
bez szans
na czekanie
byłaś po to
dla wiersza
coś zostanie
Wieśniak M, 29 november 2011
badała na reprezentatywnej
grupie stu trzydziestu
przystojnych blondynów
łatwiej było postawić tezę
niż wyciągnąć wnioski
Wieśniak M, 28 november 2011
potraktował ją instrumentalnie
zagrał koncertowo
na ostatnich nutach
wciąż odbija się szerokim echem
choć nie wiadomo
gdzie batuta
Wieśniak M, 27 november 2011
truchtam do kruchty
bigos z kapusty
przyspiesza kroku
i tak miałem iść
od roku
a teraz po kapuście
będzie widać na chuście
że byłem człowiekiem
uduchowienie z mlekiem
wyssane nie z palca
jak wyłupiony rodzynek
na zakalcach z wierzchu
pomarszczony
wilgotny od podłoża
z tej strony do wzięcia
i wypoczęcia
od poczęcia
do napoczęcia
Wieśniak M, 26 november 2011
na godzinę przed zmierzchem
wyrzekłem słowa
się
wolałem patrzeć
na nieudany debiut
nadziei
teraz rzucającej
długie cienie
pogrążające
w upadku
moją heroiczną
sylwetkę
ostatecznie zwątpiłem
w sens dalszego oporu
usiadłem