Wieśniak M, 14 october 2014
ledwie co siódma zagląda w okna
sen to czy jawa nie jestem pewien
radio z budzikiem czeka na brawa
zrywając struny ćwiczy się w śpiewie
pies się przymerdał do mojej dłoni
odgonił resztki sennych majaków
nie będę łzy ronić po nich
niech z nocnej zmiany tuli Polaków
termometr sili się na optymizm
puszka po kawie jak wczoraj pusta
z odbicia w lustrze wiem kto zawinił
wierzbię pod nosem coś tam o gruszkach
siódma dwadzieścia już się rozwidnia
wtorek czternasty dzień edukacji
czas do roboty! -w tym miejscu silnia
a pies?
niech szczeka za mnie aż do kolacji
Wieśniak M, 9 october 2014
za płynnej lawy rzeką
za oceanem kwasu górą siarki
mieszkały sobie w resztach poindustrialnej architektury
dwa przedkońcoweświata – zegarki
jeden chodził jak burza na energię ze słońca
jakby mu się spieszyło do ostatecznych końców końca
drugi mechaniczny wyrażał zdumienie
że się nikt nie trudzi z jego nakręceniem
i na znak protestu nie drgnął ni minuty
trwając na dwunastej pordzewiałym drutem
czas zaś w tym czasie nie wiedząc co robić
przestrzeń sobie naginał i naginał
by nikt nie był pewny miejsca
i tego
która właściwie godzina
dla Aśćki bajka poniewczasie o czasie w niedoczasie:)
Wieśniak M, 2 october 2014
jedna jaskółka wiosny nie czyni
nie czyni
zwłaszcza ta
martwa na stercie liści
na krótszym dystansie zadyszana
reszta życia chce być pierwsza
do kolejki
i wtedy wraca jaskółka
wyrywa skrzydełka
nigdzie się nie wybieraj
Wieśniak M, 24 september 2014
jesień przywiała liści mnóstwo
z drzew zadziwionych nagłą pustką
szura pod drzwiami puka w okna
zgrzybiała chociaż ledwie rok ma
z zeszłą jesienią miałem dziecko
bo zapragnęła z wrześniem mieć go
rwąc z kajecika jednym ruchem
kartki z wierszami na pieluchy
tej nie pokocham nie ma mowy
sercem nie wesprę ani słowem
odprawię z kwitkiem jeszcze złotą
nim babim latem mnie omota
dam jej na bilet w jedną stronę
w przyjazne ciepłe wdzięczne dłonie
na długie jesienne pomieszkiwanie
o Twoich dłoniach myślę- samie :)
Wieśniak M, 23 september 2014
dziadzio przecierał oczy czy aby dobrze słyszy
kiedy krzyś go poprawił że zwraca się do krzysi
pobiegł do kuchni po babcię choć męczył artretyzm
babacia była lecz w ogródku dla dziadzia niestety
zaraz poczerwieniała i krzyknęła: mój boszszsze!
- czekaj pójdę po rodziców - tylko palto założę!
pobiegła tup tup tup a w tym czasie krzysia
owijała w sukienki kochanego misia
woziła go autem przerobionym na wózek
mocowała kolczyki do pluszowych uszek
rodzice w kwadrans zjechali pod dom z opon piskiem
zjechało wujostwo z zszarganym nazwiskiem
zebrała się familia i radzi co czynić
kogo lub co za stan taki winić?
przedszkole? podwórko? zgubny wpływ lektury?
siedzieli do wieczora w nastrojach ponurych
na koniec sporządzili działań słusznych listę
zamówiono psychologa wezwano egzorcystę
a krzysia zdziwiona tym rodzinnym zlotem
kończyła na szydełku dziewczęcą robotę
wesoło dygnęła przed szacownym gronem
i już się chce oddalić w inną jakąś stronę
gdy ojciec ze łzami w oczach pyta własne dziecię
czy...czy ty krzysiu...jesteś kobietą?- na tym bożym świecie?
a dziecię zmęczone w rękaw smarcząc gile
- no co ty tato?ja tylko się bawiłem
Wieśniak M, 22 september 2014
żegnając z wiatrem macierzystą alma mater
ciągnął statek za rufą fioletowy kilwater
przez wzburzone wody i prądy zdradliwe
pchał nosek zadarty na falach łamiąc grzywę
niosąc lądom nieznanym bardzo ważne przesłanie
rozłóżcie papierowy okręcik! i rzućcie okiem na nie
no co się dzieje? do cholery jasnej!
zróbmy inaczej może
napiszcie na nim własne
Wieśniak M, 20 september 2014
jakiś czas temu na rynku tuszyna
linoskoczkowi marianowi skończyła się lina
tłum gapiów zamarł pies szczekał kur piał
linoskoczek marian chwilę krótką stał
i patrząc końcówce liny w postrzępione frędzle
uśmiecha się pod wąsem -" oszszsz do k..nędzy! "
wtem zagrały werble kruk już ucztę wietrzył
a marian szedł dalej balansując w powietrzu
wiwatów i oklasków na koniec nie zliczę
ja sam jak najęty powtarzałem "ja pierniczę!"
podbiegłem do skoczka pytam co za licho!
a ten ciągnie mnie za rękaw syczy w ucho- ciiiicho!
za chodzenie po linie dostaje zaliczki
a prawda jest taka że trzymam się tyczki
Wieśniak M, 19 september 2014
Tam gdzie szumi sosnowy las
i młode się śmieją dębiny
przy stawie młody żabuś się pasł
omiatając językiem maliny
roje much zlatywały się tam
dla żabinej jeszcze większej wygody
lecz nie cieszył go cały ten kram
bo mu ckniło się do przygody
chciał orężnie zadziwić świat
by rycerskie zdobyć ostrogi
od niechcenia więc siedział i jadł
w myślach już się szykując do drogi
minął lipiec i już sierpień miał dość
hakatomby much nie policzę
aż mu życiu pojawił się ktoś
zachwalając tanie linie lotnicze
tam gdzie szumi sosnowy las
i młode się śmieją dębiny
młody much zdobył rycerski pas
wszyskich chętnych wpuszczając
w maliny
Wieśniak M, 16 september 2014
szuru szuru szur
dla różowych skór
tupu tupu tup
idź mamusiu kup
chrup chrup
sprint kłus znów sprint słup
skrobu skrobu skrob
wzdłuż i w poprzek szop
pod podłogę szus
kromkę chleba krusz
dziurę w serze rób
kłus sprint znów kłus słup
stój!
stalowy twór!
szuru szuru szur
nie bierz sera nie!
twór wypręża się
i
szaaaast!
hehe
a teraz do ciast
szastu szastu szast
szuru szuru
tup
kup mamusiu kup
Wieśniak M, 9 september 2014
w dalekiej arabii miał arab araba
szeptał doń czule klepał po schabach
dosiadał często obejmując szyję
gdy nikt nie widział cieszył się że żyje