Wieśniak M, 2 september 2011
w górę do nieba takie nic sandały
w dół rumieniec zaplątany we włosy
roześmiany ruch podnosi kąciki ust
chłopaków
skończyło się piwo
Wieśniak M, 1 september 2011
ależ ona je nosiła
obraz wart kilkugodzinnego
wystawania po drugiej stronie ulicy
żeglował po wzburzonych oczach
męskiej części akademika
wypływał ostro pod wiatr
żeńskiej
halsował między parami
co to do śmierci
będą je mieć na kursie
nie zawinęły do portu
jak latający holender
niedostępne
odpłynęły nagle
z mazurskich sadzawek
za ocean
ktoś widział je podobno
przed śmiercią
Wieśniak M, 31 august 2011
z wiekiem częściej się zdarza
doktor popatrzy na klatkę
wsłucha się w bicie
przepisze zwolni oskubie sowicie
baba wróci do domu
postęka nad bajaderką
przeczyta gazetę
zaniepokoi się nerką
zna drogę na pamięć
przed wyjściem zrobi sałatkę
lekarz zarządził dietę
znów spojrzy na klatkę....
[ wierszyk zaispirowany pewnym komentarzem;)]
Wieśniak M, 31 august 2011
wystawowa szyba obnaża brak radości
tego nie wykładali że sterczący sutek
ma znaczenie dla wzrostu sprzedaży
nie uczyli też ratowania cery
i radzenia sobie z przygodnie spotkanym
smutkiem na schodach w szufladzie
pustej skrzynce mailowej po szóstym
basenie żabką na łazienkowej wadze
pędzącej ze zbyt wielką prędkością
w terenie zabudowanym
efekty buduje się latami poświęceń
przy źle dobranych lekturach wyciskających
z kolejnych paczek słonych zakąsek czarne
strugi pod oczami
chwile szczęścia po zakupie kolejnego
porcelanowego prosiaczka do kolekcji
starczają na dwa telefony przy czym ten do matki
okupiony bólem palców u nóg bo nie jest
przecież małą dziewczynką
tylko tak się złożyło że żaden nie był podobny
do brada pitta
Wieśniak M, 30 august 2011
kości zostały rzucone
teraz ma pulchną żonę
*
przyszedłem zobaczyłem zapłakałem
za późno widocznie
ciała dałem
*
Kalina jest podzielona na trzy części
w jednej rządzę ja w drugiej sąsiad
w trzeciej mąż
walczymy o scalenie pod sobą całości
wciąż i wciąż
Wieśniak M, 29 august 2011
zgubił gdzieś młot w amoku
narzędziowiec
nie podpisał obiegówki
rechocze na boku
Wieśniak M, 29 august 2011
wybij zedrzyj zadaj
wyrżnij wydłub spal
drzewo ogień woda
strach na lacha
stal
łam zrób miazgę wyrwij
przetnij obij skuj
sto trzydzieści pięć
sposobów hospodine
moj
cisza mroczna cisza
kości wlecze pies
bracia w obce strony
w kotle kipi
kres
Wieśniak M, 28 august 2011
schnąc na słońcu wysuszoną ściółką
w endemicznych formach przetrwalnikowych
chroniąc pamięć w szczelinach spękań
spowolnieniach uśmiechu bezruchach gestów
doczekaliśmy burzy
nie do wiary ile wody można wycisnąć
z wyładowań
cieszymy się jak dzieci zbierając nabrzmiałe runo
przywieramy do nasiąkniętej ziemi
wsłuchując we wzrosty
piękna ta nasza jesień
Wieśniak M, 27 august 2011
co drugi dzień
patrzę na cień
w pozostałe rozglądam się na boki
czy nie widać w wieczności
zwłoki