laura bran, 10 april 2020
Za tysiąc spacerów i ten ostatni
Za cztery łapy rozbiegane
Za wielkie serce zawsze na miejscu
Za charakter
Miliony chwil
Jak wiosenne płatki
Ziarnka piasku
Pęki promieni
I jedno życie
Wszystko za wszystko
Za to, że z nami byłeś
Kochamy Cię, Wicher
Życia nie zmieścisz w małym pudełku
Więc na wielki świat wyjdę
W tę cichą noc księżycową
Gdziekolwiek jesteś
Jestem z tobą
Słyszysz?
Jestem, płaczę, wyję
07.04.2020 2:07
laura bran, 9 december 2018
Moja stara lodówka
nocą przemierza odległe krajobrazy
pędzi przed siebie pogwizdując
i postukując radośnie
rano znów stoi na posterunku
mrozi, chłodzi
a nawet podświetla swoje wnętrze
by dać z siebie wszystko
laura bran, 3 april 2015
- tak spieszy się
być wielkim
- może dlatego
wciąż tak szybko
mijają lata
* Życzę Wszystkim Wesołych Świąt Wielkanocnych :)
laura bran, 4 april 2014
Na przygrobnych ławeczkach zasiedziałe
kopy śniegu odmawiały modlitwy.
Drzewa kwitły białym puchem.
Gdyby to był przynajmniej pierwszy, a nie czwarty kwietnia.
I ta aura szklanej śniegowej kuli.
*
Niedorzeczny kondukt nieznajomych ciągnął w milczeniu.
Poeci z dramatycznie odsłoniętymi czaszkami.
Ja w kapturze, na oczy, by nie widzieć, jak płaczą kobiety,
mężczyźni ze wzrokiem wszystkowiedzących, wszystkowiedzą lepiej.
Tyle razy opowiadał o swoim pogrzebie,
że teraz jego nieobecność na nim trąciła groteską.
„Miał schować się za jakimś drzewem i obserwować.” - rzuciłam z głupia frant.
- „Już sprawdzałem” - burknął Zbychu.
Nasze oczy spoczęły na czarnej urnie. Za mała, jak dla niego,
więc wbiliśmy wzrok w packi śniegu na czubkach butów. Boleśnie.
Ręce w przemokniętych rękawiczkach i stopy chyba krwawiły.
Deszcz ze śniegiem. Plucha.
I tylko adresat, mam nadzieję, pamięta
te wiecznie pożegnalne wiersze i odciska
ślady na śniegu jak w piasku i sypie
śnieżny puch ptasi z rozdartego nieba,
wsłuchany w litery stukające do bram
szeregiem reporterskiej czcionki Saint Serif. Piszczą
czarno na białym zziębnięte buty.
Coraz mniej sygnałów dociera do mnie. Cisza.
04.04.2013.
(z cyklu "Fedorczyki" )
laura bran, 2 september 2013
przy pomniku powstania warszawskiego
w satynowo-białym bandażu kory
z rozwichrzonymi witkami
młoda brzoza stoi
laura bran, 25 may 2013
W ogrodzie pełnym mieczyków - Mieczysław
miał zwyczaj przyglądać się pani Wandzie - na werandzie
Zwyczaj, jak zwyczaj
o stałej porze w nadświdrzańskim ogrodzie
wyrasta wieczór i pan Mieczysław
niemo wpatrzony w werandę
na której co noc przepływa
milczący cień pani Wandy
A weranda, jak to weranda
w świdermajerowskich koronkach
melancholijnie wygląda
zarysu obejmującej się pary
i błyszczącego księżyca
nad obręczą splecionych ramion
Zmierzchy się atramencą i gwiazdy dają jazzu
a Miecio spośród mieczyków
nie daje się wyciąć z krajobrazu
powraca też cień pani Wandy
nieco już pochylony
w mglistym szalu werandy
To sen, czy bajer
wiersz, albo nie wiersz - świdermajer
16.05.2013
laura bran, 8 april 2013
w blasku wiosennego słońca
- wyprężona kropla na gałęzi
błyszczy przed skokiem na główkę
laura bran, 5 april 2013
Wczoraj byliśmy u niego. Oddał mi książki, bratu płytę
- ale jego tam nie było.
W kościele zajrzał mi przez ramię, nieco się zamyślił
- lubiliśmy tak pomilczeć, chociaż nie za długo.
Na górce pod lasem śniegu biel i ślisko
marcowe młode słońce zjeżdżało po lodzie
- nie, tu też mnie nie ma - stwierdził bardzo cicho.
Wieczorem dojmujący chłód przemówił do kości
- tu jestem, w kostnicy, sąsiedzi jacyś sztywni ...
posiedź ze mną trochę.
Zapach tytoniu przyniesiony na książkach
gra w pamięci z widokiem
rozrzuconych na stole tomików Gąsiorowskiego
- u niego w domu, od zeszłego roku.
---
ŚP. Piotra Fedorczyka