Poetry

Miladora


Miladora

Miladora, 12 september 2012

kroplomierz

nadal w przyszłości dni się marzą
gdy wszystko gdzieś zostanie w tyle
kiedy odetnę biegi sprawom
chociaż na chwilę
 
gdy w nieobecność wplączę miraż
niedokończenia na skończone
albo gdy coś da czemuś wyraz
nawet na moment
 
po czym zapadnie się bezjutrze
nie sypiąc w oczy niczym złudnym
a teraz zmieni wreszcie w później
choć na sekundy
 
dni kroczą obok i przeze mnie
szeregiem zwykłych rzeczy następstw
jakby bez szans że jeszcze zmienię
kiedyś na zawsze
 
sklejam godziny w ciągły kolaż
kalejdoskopem różnych zmąceń
licząc że może związać zdołam
początek z końcem


number of comments: 38 | rating: 26 | detail

Miladora

Miladora, 11 september 2012

drzeworyt

ciągłe dążenie na oślep w przestrzeni
wciąż ten sam impuls by pośród szamotań 
wysnuć uchwycić kolejne przeźrocza 
i stworzyć zarys nim jeszcze się ściemni
 
nieodkrywalny gdy poza zasięgiem                                                                         
twarz przetnie ciszę przelotnym bezruchem
gdy bezustannie czas karmi nieczucie 
rosnące szybko na tle innych przemknięć
 
coś się pojawia w uśpionej pamięci
niczym ananke z berłem rytuału
choć powtarzalność to ciągle zbyt mało
żeby odkręcać migawki i scenki
 
jedynie w głębi kiełkuje ziarnina
samo-odrodzeń tego co gdzieś przedtem
wstrzymało dłonie w odruchowym geście
by nie dotykać i nie brnąć w przyczynach
 
w korze wyryto historie absurdu
genezę zmyśleń zastygłą u końca
chwil wyżłobionych na dawnych początkach
 
lecz w południkach już tylko jest północ


number of comments: 25 | rating: 16 | detail

Miladora

Miladora, 11 september 2012

uletniość

lato wichrzy gałęzie wstukuje się w bramę
słońce blisko za szybą lecz świeci na darmo
bo noc dniami kołysze gdy wcześnie nad ranem
chowam sny za konsolę nie wiedząc czy warto
 
może nadal powinnam barwić je nadzieją
rozjaśniać tłem przedświtu i liczyć na więcej
lecz cóż z tego – wciąż widzę tylko pusty peron
i brakuje biletu w zatroskanej ręce
 
zbieram sny za konsolą być może na darmo
bo noc dniami kołysze i tylko nad ranem
gdy na styku niezaśnięć podliczam ich wartość
widzę lato schodzące za kolejną bramę


number of comments: 14 | rating: 16 | detail

Miladora

Miladora, 9 september 2012

kadr

rozwrześniła się pogoda na dachówkach skrzydeł trzepot
miasto krąży ulicami z tłumem ludzi niczym mapą  
z drzew w ogrodzie po omacku już nieśmiało liście lecą
sięgam ręką w babie lato
 
za mną ścieżki wśród uroczysk letnie burze barwy zmierzchów
kalinowe krzewy w lesie wiatr dający przestrzeń ptakom
obraz skrył się pod chmurami połyskują krople deszczu
sięgam ręką w babie lato
 
na chodnikach lśnią kałuże promień słońca bladym fleszem
podmalował kontur domu lecz powietrze drży sfumato
i za oknem przemknął listek jak memento że już wrzesień
sięga ręką w babie lato


number of comments: 15 | rating: 18 | detail

Miladora

Miladora, 8 september 2012

wrześniowość

sięgnij ręką w schyłek lata po wrzosową kołysankę
na rozległe zbóż ścierniska tam gdzie rosa drży nad ranem
w chłodny lasów cień o zmierzchu nasycony snem bez pragnień
sięgnij ręką w indian summer
 
krajobrazy przed oczyma zbiorą wodę ze strumieni
zrubinieje głóg na miedzach zanim wrzesień zamknie bramę
posplatają się kolory bordo ochry ugru sieny
sięgnij ręką w indian summer
 
drzewa milczą chmurą liści gdzieś w gęstwinie krzyczą ptaki  
zachód ściera barwy z nieba mchem podszyty drzemie kamień
czas powrotu – już na łąkach jesień mglisty snuje batyst
sięgnij ręką w indian summer
 
 


Dla Emmy B za przekichańca. ;)


number of comments: 25 | rating: 21 | detail

Miladora

Miladora, 7 september 2012

przekichaniec

próbowałam tak i siak o parasolach
niebo chlupiąc wzbogacało wiersz w klimaty
lecz małżonek nagle wrócił no i zdołał
znów do kuchni mnie zapędzić w stertę naczyń
przy czym wręczył mi parasol do suszenia
i kolory uleciały jak motyle
został jeden niczym kruka cwany rewanż
tak więc czarne odtąd w myślach strofy szyję
 
mieszam w garnku czarną łyżką czarne danie
wciąż nad głową czarna płachta mi łopoce
nie dam rady – dzisiaj mam już przekichane
mogę tylko zerkać okiem spoza okien
na kolory falujące po chodnikach
parasolki rozbiegane w każdą stronę
nad kuchenką cicho zegar sobie tyka
a w pokoju tyka głośno mój małżonek

 
 

Dla Haneczki, bo mnie sprowokowała. ;)


number of comments: 27 | rating: 21 | detail

Miladora

Miladora, 7 september 2012

jesienny banał z podszewką

a powiedzieć o jesieni to za mało
b przychodzi zaraz na myśl no a wtedy
c wdrapuje się na śliską wrednie gałąź
i czy chciałbyś czy nie chciałbyś znowu leżysz
niczym żaba rozpłaszczona w kroplach deszczu
usiłując poprzez liście dojrzeć niebo
a tu leje – nie pomaga grad protestów
mowy nie ma – nie wymigasz się od tego
nadciśnienia które zęby wciąż zaciska
żebyś pisał pisał pisał coraz więcej
skrobiesz zatem o banałach i meniskach
inkasując cios jesienny prosto w szczękę
 
 
 
 
Wierszyk dla Drachmy, a on już wie, dlaczego. ;)


number of comments: 24 | rating: 14 | detail

Miladora

Miladora, 6 september 2012

blackhat club

znowu w czerni fedory połyskuje pragnienie
sięga ręką po szklankę rzuca kości na sukno
światło wpełza pod rondo kroki wiodą za scenę
a dokoła tłum ludzi wznosi palec ku ustom
pst zagrajmy o wszystko
na pohybel utracie
kapelusze falują niczym skrzydła gawronie
góra dół i z powrotem kreśląc wykres majaczeń
parabole przegranych rozrzucone wśród monet
 
czerń granatem przecieka ale w kroplach lśni miękko
rubinowe odbicie lamp i sukna malachit
dłoń zastyga bladością w sztonach liczby się prężą
ulatują wraz z rzutem w głębię stropu jak ptaki
ech zagrajmy o wszystko
na pohybel przegranej
kapelusze się kłonią nad szklankami wyłudzeń
jeszcze ciągle jest ciemno i dopiero nad ranem
sen uchyli fedorę – czas powróci na dłużej
 




Alt - ta Twoja cholerna fedora nadal mi się plącze po życiorysie. ;)


number of comments: 25 | rating: 16 | detail

Miladora

Miladora, 1 september 2012

jesienny banał bez podszewki

o jesieni można w kółko ciągle nowe
kilometry wypisywać słów na odstrzał
tak banalnych że po chwili nic już w głowie
nie zostaje – szkoda czasu – kurz na oknach
a za nimi kalejdoskop mokrych liści
posklejanych jak podeszwy starych butów
wrzesień drzewom zafundował dzisiaj prysznic
niczym mysz więc siedzę w kącie pośród stuku
kropel deszczu rozbębnionych o parapet
gdy na szybach wciąż kolejny rośnie menisk
no i zamiast pooddychać jeszcze latem
piszę znowu jakąś bzdurę o jesieni


number of comments: 39 | rating: 26 | detail

Miladora

Miladora, 31 august 2012

blackhat

zwieczerniało pogasło – granat przeszedł w aksamit
miękkiej czerni wiszącej nad głową
w oknach ciemność oddycha nie pozwala już nogom
powędrować nim spocznie u granic
 
noc jak czapka niewidka skryła wszystko w pomroku
antypody zostały gdzieś poza
kręgiem lampy – rozsiane – zadzierzgnięte na słowach
odpowiedzi czających się wokół
 
cień za cieniem rozsnuty niczym myśli bez sensu
posplatane w dysonans i chorał
droga ledwo majaczy i ponadto u kresu
nie dodaje pewności fedora
 
 
 
 
Dla Alt Arta. ;)


number of comments: 32 | rating: 19 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1