dodatek111, 24 november 2017
gdy późną jesienią w jamie przy kominku
smok z szewczykiem pili domową nalewkę
bo woleli własną zamiast iść do szynku
by płacić dukatem za wodnistą zlewkę
ktoś o czarnym sercu oraz złych zamiarach
brzydki nawet we śnie nie lubiący bajek
knuł przeciw smokowi w nie najlepszych celach
a do tego jeszcze pomagał mu wujek
pisał więc donosy wuj mu je powielał
że smok je owieczki straszy małe dzieci
porywa księżniczki z Wisły wodę wylał
jak szewc dużo pije a na rynku śmieci
wszyscy więc mieszczanie chociaż z wyjątkami
mając na uwadze że lubili smoka
bardzo się przejęli tymi donosami
chcieli by publicznie wybatożyć ćwoka
zły gdy się dowiedział w mysią dziurę schował
wujkowi zaś kazał uciec za granicę
wszystko niby dobrze ale jeszcze morał
ten smokowi pisze najgorszą stronicę
uciekały lata przemijały wieki
odeszli świadkowie smok wyjechał z kraju
pozostały jednak z donosami teki
smoka oczerniając baju baju baju
dodatek111, 23 november 2017
to nie takie proste łzy nie zmienią życia
łatwiej niż otworzyć jest zatrzasnąć drzwi
zaczynasz rozumieć wiesz już że jest sposób
jednak właśnie teraz los bezczelnie drwi
szczery żal to mało kiedy czas już minął
drogi nie wracają gdzie rozeszły się
ręce zamiast leczyć rozszarpują rany
nie błysną uśmiechy pozostanie gniew
najtrudniej zatrzymać najlepsze pamiątki
tak bardzo daleko oddalił się świt
odleciały myśli unosząc marzenia
jeśli się zatrzymasz nie dogonisz ich
dodatek111, 21 november 2017
jak dzień zduszony mrokiem mało
tonacją różni się od nocy
gdy świt przychodzi w chłodnym żalu
zamieniać dźwięki w martwą ciszę
jak wiele pustki mieści kłamstwo
choć tylu mądrym ludziom sluży
a prawda w koszty uwikłana
łatwo poddaje się bierności
czy strach odnajdzie ślady marzeń
gdy muszą ukryć się w amnezji
obdarte z wszystkich ciepłych tonów
mogące wierzyć tylko w siebie
Czy pamięć która chowa obraz
już niepotrzebnych starych wspomnień
potrafi dojrzeć błękit nieba
przez gorycz która cieni duszę
dodatek111, 18 november 2017
ścięte kwiaty w wazonie szybko umierają
gubiąc płatki pamięci ciepłych jasnych dni
morskie fale na plaży ciągle usuwają
odciśnięte na piasku ślady dobrych chwil
życie znowu powtórzy wiekowy rękopis
w pustym gnieździe zamieszka wędrujący ptak
powieli z genotypu egzystencji przepis
wytyczając na nowo już przetarty szlak
zapisując jedynie surowe streszczenia
czas wydmucha z pamięci zaległy tam kurz
pozostawi na przyszłość cudowne rojenia
wmawiając krzywy obraz oswojonych burz
dodatek111, 17 november 2017
ukryte w leśnym gąszczu czekają matki głodne
do siebie przytulone wierzą że z łupem wróci
puszyste łobuziaki zabawne nieporadne
nie wiedzą co je czeka co spokój ich zakłóci
chcą bawić się chcą psocić uganiać za muchami
figlować pusty brzuszek nigdy im nie przeszkadza
głód zawsze wielki mają bo przecież są wilkami
ich matka silna groźna po własnych drogach chadza
szczęk stali skowyt bólu cisza i tylko jeden strzał
bez ruchu w trawie kona szczeniąt swych nie zobaczy
kłusownik czy myśliwy do czorta z tym jak go zwał
już zwłoki zakrwawione po leśnej ścieżce włóczy
choć żyła wilczym prawem z natury niepokorna
szlachetna w swym instynkcie watasze ciągle wierna
wyklęta rzadko syta jednak do końca wolna
wiedziała ze w tej walce przyszłość jest zawsze marna
wilk żyje wilczym prawem umierać musi ludzkim
na ścieżce pozostawi krwi ślad przegranej bitwy
bo musi płacić za to że chce pozostać dzikim
choć może to oznaczać ze pozostanie martwym
dodatek111, 10 november 2017
gdy barwy zabierasz do ognia dolewasz
argument tu nie ma znaczenia
jest złość nie ma faktów za uśmiech sto batów
tak słowa jak cisza bez brzmienia
ni sensu ni przyczyn rozmowa jest niczym
ból głowy już lepszy od tego
znów w żart chcę obrócić bo po co się kłócić
lecz ty się odwracasz od niego
nic więcej nie powiem nie stanę w obronie
ambicji złożonej w ofierze
już wszystko mi jedno bezmyślność to sedno
zaczynam mieć braki w kulturze
ty nagle przepraszasz lecz zlości nie cofasz
chcesz zręcznie odwrócić powody
podchodzisz całujesz już szczerze żałujesz
wyciągasz dwie ręce do zgody
wiem świetnie co powiesz w spokojnej rozmowie
obrywam choć nie mam tu winy
tak dobrze się znamy tak długo kochamy
te zgrzyty nie mają przyczyny
wróciła pogoda bez żalu po szkodach
przepraszasz łagodnym uśmiechem
ja burzę mam w głowie zamknąłem się w sobie
już nie wiem co moim jest grzechem
dodatek111, 8 november 2017
słońce ogrzało resztką czerwieni
chłodną jesienność słotnej szarości
mglista tęsknota kroczy polami
zabiera radość nic nie przynosi
jeż z głową w liściach cichutko fuczy
żali się pewnie na lichą dietę
pamięta przecież wrześniowe uczty
wie jaka skąpa jest późna jesień
trudno jej jednak robić wyrzuty
gdy zima w polu obóz rozbija
harcowny oddział z lodu wykuty
już szyk bojowy szronem rozwija
w ogrodzie jeszcze gdzieniegdzie sprzeciw
ostatni okrzyk czerwienią róże
ciemiernik mężnie bielą zakwiecił
on będzie walczył z zimą najdłużej
heroizm jednak dużo nie zdziała
mądrość natury da im zwycięstwo
w pamięci nasion wiosenna chwała
w korzeni sprycie tkwi całe męstwo
dodatek111, 3 november 2017
waleczny Leonidasie mogłeś zali odgadnąć
że polska husaria twój wyczyn termopilski przyćmi
czyś myślał że kiedyś czterystu, prawda, wybranych
przeciw czterdziestu tysiącom w polu walczyć stanie
nigdyś nie widział szarżującej w łopocie husarii
możeś i marzył o jeździe co zawsze każdego pokona
choć prawda ze w polu nie mogli skrzydeł rozwinąć
zza wozów i chałup gromili tysiące Tatarów
bez koni i lanc, bez w zdrowym rozsądku szans dawanych
za Boga, macierz i żołd po stokroć virtuti mieli
zżyci z victorią choć w tę i diabeł uwierzyć nie może
patrzyli słabo na plecy pobitych Tatarów
do dziś w obwodzie tarnowskim kamienny obelisk stoi
co król Sobieski postawić zwycięzcom nakazał
by przypominał miejsce wielkiego heroizmu
często nazywane polskimi Termopilami
o królu Sparty ty jednak wiesz że toTermopile
raczej winny być nazywane greckim Hodowem
dodatek111, 2 november 2017
ciemnozielony bluszcz odbija pamięć płomyka
gasnącą gdzieś w zakłopotanym pędzie istnienia
spróchniały krzyż wspierany siłą wiekowej lipy
lakonicznie streszcza doczesną drogę człowieka
suche liście tkają złoty całun zapomnienia
ukrywając smutek tego co po grobach zostaje
cisza deklamuje kamiennymi odbiciami
kruche niczym ludzkie życie gasnące wspomnienia
dodatek111, 31 october 2017
Jak ptak opuszcza gniazdo gdy w pióra zmieni się puch
wolnością uwiedziony nigdy już nie powróci
Jak krzyk milknie zanim w dali ktoś go usłyszy
a echo w ciszy głosu nie utrwali odbiciem
Tak myśli spłoszone jak tylko idea się narodzi
na zawsze pozostawią nienapisany wiersz
Schowany w przeczuciach brany tylko na wiarę
widziany jak z ziemi ciemna strona księżyca