Swordfish Trombonist, 21 june 2013
odjechać chcę ostatnim nocnym pociągiem spóźnionym
słuchając molowych akordów i stukotu kół
zerkając za siebie raz czy dwa
pospiesznie i niesłono
dwie łzy niedoszłe
przemyśleć
odjechać chcę ostatnim nocnym pociągiem spóźnionym
zamknąć za sobą drzwi historie pułapki słowa
ostatnie mosty niedokończone
na pastwę świata
przed wieprze
rzucić
odjechać chcę ostatnim nocnym pociągiem spóźnionym
jako ostatni okiem opatrzności cudem ocalony
zdążyć przed uruchomieniem
silnika sądu
apokalipsy
uciec
odjechać chcę ostatnim nocnym pociągiem spóźnionym;
i nim przyjdzie nocy kres
odjadę.
Swordfish Trombonist, 20 january 2012
na litość boską
nigdy przenigdy nie ufaj człowiekowi
który spełnia którykolwiek z poniższych warunków:
a)
posiada samochód
b)
nosi buty w kolorze czerwonym
c)
ma czarną skórę
d)
nie lubi kawy
e)
obgryza paznokcie
f)
notorycznie kradnie
g)
nałogowo gra w elektroniczne gry (tzw. gry
video)
h)
pije wódkę
i)
jest w satysfakcjonującym związku
heteroseksualnym
j)
ma zielone oczy
k)
otwiera kapsle zębami
l)
posiada kończynę dolną prawą
m) wkłada
koszulę do spodni
n)
jego przyzwyczajenia higeniczne są wątpliwe
o)
lubi łowić ryby
p)
słucha muzyki klasycznej
q)
ma skośne oczy
r)
zbyt często myje ręce
s)
używa papieru toaletowego do zabijania pająków
t)
słodzi kawę
u)
ma nieczarną skórę
v)
posiada kończynę dolną lewą
w) posiada
kończynę górną prawą
pozostałym możesz.
ale wciąż bądź ostrożny.
Swordfish Trombonist, 18 january 2012
czasami udaje mi się nie oszaleć.
wychodzę wtedy z wami na piwo
rozmawiam, śmieję się w głos.
daję się namówić na dość dziką imprezę
żatem mówię, piję z ludźmi całą noc.
kto wie, może nawet mógłbym się wtedy zakochać.
tańczę, bawię się, głośno śpiewam wasze refreny.
czasem taki jestem. właśnie wtedy jestem spokojny.
czasem udaje mi się nie oszaleć. rzadko.
jeszcze rzadziej duch jednak kipi.
ogarnia mnie wtedy coś z tego najsłynniejszego bazgrołu
Muncha.
mam wtedy trudności z poruszaniem się.
zamykam się w swoim pokoju, gaszę światło,
odcinam zasilanie, zamykam oczy i
zostaję sam na sam
ze swoim ATEISTĄ, ze swoim STOIKIEM
ze swoim BOGIEM, ze swoim SAMOBÓJCĄ.
czasem odwiedza mnie SCHOPENHAUER albo mój OJCIEC czy DIOGENES.
czasem siedzę z zaciśniętymi powiekami, niczego nie
widzę, nie słyszę.
gdy mi odbija, musiałbym wytrzymać obecność ich wszystkich.
na szczęście zawsze każę wtedy z miejsca wypierdalać
dwóm z nich.
Swordfish Trombonist, 17 january 2012
czuję
zapach skóry.
nie twojej
a zabitego przed trzydziestu laty zwierzęcia.
bo leżę na torbie ze skóry
zabitego przed trzydziestu laty zwierzęcia.
czytający zapytałby zapewne: 'no i co z tego?
jaki ma to sens? co ten wiersz za sobą niesie?'
miałby rację czytający.
powinienem był zakończyć go po trzecim wersie.
Swordfish Trombonist, 11 january 2012
mawiał pewien stary chlejus
że miłość to Cerberus
biedak nie znał się na rasach psów
bowiem miłość
to tylko jedna z jego głów.
Swordfish Trombonist, 10 january 2012
zasadniczo nic mnie tu nie trzyma.
nie ma osoby która by mi była światłem w tunelu.
pakt z diabłem ukazał w końcu parę kruczków.
nie ma boga
nie ma słów
nie ma muzyki
nie ma chęci
nie ma nadziei
nie ma marzeń
nie ma przyszłości
nie ma niczego.
niczego co by mnie trzymało.
w młodym wieku spaliłem mosty łączące mnie ze światem.
mógłbym spokojnie zakończyć tę farsę z moim udziałem.
ja sam
i nic co kazałoby mi zostać i walczyć.
to jest właśnie najpiękniejsza, absolutna
wolność.
dwa dni po kilkunastu mniejszych lub większych zbrodniach
dwa dni po uderzeniu głową o dno
diabeł nie gra już pijanego walca
krew zmyła się z rąk, a plugawstwo zeszło z ust.
ja sam. ja i moje winy,
cichy jazz w głośnikach.
mimo że nic już mnie tutaj nie trzyma,
w końcu myśl o samobójstwie się ode mnie odsunęła.
nie zrobiłbym tego teraz, gdy
w końcu
jestem wolny.
uwolniony od ludzi
uwolniony od boga
uwolniony od słów
uwolniony od muzyki
uwolniony od chęci
uwolniony od nadziei
uwolniony od marzeń
uwolniony od przyszłości
uwolniony od wszystkiego.
uwolniony od ciebie.
chwilo, trwaj.
Swordfish Trombonist, 9 january 2012
Chrystus nie wróci na ziemię tego dnia.
Adolf Hitler nie wskrzesi ofiar z dawno rozpierzchłego dymu,
Stalin nie przeprosi wciąż zamarzniętych ciał za swoje
zbrodnie,
a małe, napuchnięte dzieci w Afryce
i wszędzie na świecie
wciąż będą padać z głodu.
europejscy turyści wciąż będą szczepili swoimi penisami
sześcioletnie kambodżańskie prostytutki
przeciw ludzkiej przyszłości.
nie dokona się widzenie Daniela,
posąg wyniośle na cokole będzie stać.
ktoś za moje pieniądze będzie właśnie zabijał, kupował
nowe auto, budował świątynię innego boga.
tego dnia, tej nocy świat będzie cierpiał
jak zwykł był cierpieć przez wszystkie te lata.
ale nie ja.
tej nocy będziesz spała na swoim łóżku, twoje włosy rozpłyną
się po pościeli
a ja siedząc na jego skraju
będę przypatrywał się rysom twojej twarzy w ciemności.
i uwierz mi, będę bardziej przejęty twoim skaleczonym
palcem
niż właśnie rozrywaną dziewiczą błoną czterolatki
gdzieś tam
na świecie.
nareszcie.
najznamienitsza ze wszystkich samotnych nocy.
Swordfish Trombonist, 9 january 2012
dziwisz się czasom?
mówisz o ludziach że brak im wiary.
tak trudno o wiarę u nas, w ten dziwny czas beztrwożny
gdy ludzie częściej słuchają radia
niż słodkiego pohukiwania dział.
inaczej smakują proroctwa i święte słowa,
naprawdę zaczynają wierzyć w przemianę ciasta w
ciało
gdy jest to jedyna potrawa jaką widzieli od dawna.
nawet ból braku, udręka utraty ustępuje
jeśli wmówi im się że staną znów dusza w duszę
z utraconym.
tak, najwyborniejsza z gleb
użyźniona jest ludzkim
gnojem
truchłem
i prochem.